Na obrzeżach Chicago pojawiły się oddziały Gwardii Narodowej z Teksasu. Decyzja o ich rozmieszczeniu została podjęta przez Donalda Trumpa. Wywołało to gwałtowną reakcję lokalnych władz, które określiły ją mianem niekonstytucyjnej inwazji. "W wielu miastach dochodzi do buntu członków gangów, najczęściej latynoskich, którzy atakują urzędników państwowych. Napaść na nich jest bardzo wysoko karalna. Rząd musi z tym walczyć. Natomiast gubernator nie ma kontroli nad Gwardią Narodową z innego stanu, którą Trump przyprowadził. Mieszkańcy żyją w strachu, są atakowani, gangi się panoszą i Trump chce się z tym uporać. A burmistrz mówi "nie zgadzam się". To działanie przeciwko własnym obywatelom. Jak powiedziała prokurator generalna "byłoby dobrze, gdyby pan tak kochał Chicago, jak pan nienawidzi Trumpa". I to jest esencja tego wszystkiego" – przyznał w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim w Radiu RMF24 amerykanista, prof. Zbigniew Lewicki.