Potrzeba kontroli jest pożądana i zupełnie naturalna, chociaż czasem próbujemy kontrolować, to, co niekontrolowalne: zachowanie nastolatka, nałóg męża (żony), scenę polityczną. I pojawia się frustracja. Bo to są wiecznie niezaspokojone potrzeby. One nie dają się zaspokoić. A my – kontrolerki i kontrolerzy – stajemy się smutni, ba! zgorzkniali, totalnie zmęczeni. A może by tak puścić tę kontrolę?