Waszych uszu, choć teoretycznie słuchać będziecie podcastu Ad Astra, również nie oszczędzą, zatem uczciwie ostrzegamy. Co mogło pójść źle, gdy postanowiliśmy zacząć nową dekadę od legendarnie złego filmu? Wszystko. I wszystko poszło źle. Zamiast otwierać lata 40. z patetycznym hukiem, otworzymy je przetworzonym skrzekiem ceratozaurów. Oraz filmem, przy którym "Pradawny ląd" stanowi autentyczne arcydzieło.