500 kilometrów na rowerze po Ameryce Południowej już za mną. Kolejny dzień przemierzam bezkresne argentyńskie niziny. Jest zielono, pusto, słonecznie i jedzie się bardzo dobrze.
Teraz przede mną kilka dni podróży do odległej o 900 kilometrów Mendozy, skąd zacznę wspinaczkę w Andy.
Zanim jednak dojechałem na niziny - wielkie wrażenie zrobiło na mnie Buenos Aires. To miasto jest ogromne. Mieszka tutaj ponad 3 miliony ludzi, a w aglomeracji prawie 14! Centrum jest bogate, zatłoczone, bardzo efektowne i po prostu ładne. Oczywiście są też inne dzielnice, w tym slumsy, ale wbrew temu co czytałem w internecie, czułem się tu całkiem bezpiecznie. Mniej wiecej tak samo jak w dużym polskim mieście.
Jedziecie dalej ze mną?