Dostają, rozpakowują, fotografują, umieszczają opis z rozmiarówką na stronie i wysyłają za darmo do potrzebujących - tak w skrócie działa Lalafo. Aplikacja sprzedaży używanych rzeczy świetnie rozwijała się od kilku lat we Wschodniej Europie. Jednak wojna w Ukrainie zmusiła jej twórców do opuszczenia kraju. Przyjechali do Polski i technologię, którą stworzyli dla sprzedaży ubrań z drugiej ręki, wykorzystują teraz, żeby pomagać rodakom, przekazując im, za pośrednictwem aplikacji, potrzebne rzeczy za darmo - mówi Jan Jankowski, dyrektor marketingu Lalafo. Głównymi darczyńcami póki co są uchodźcy z Ukrainy, darowujący rzeczy dla swoich rodaków. Jak ma się to szansę zmienić?