
Sign up to save your podcasts
Or
Duża spółka giełdowa, właściciel wymieniony w prospekcie emisyjnym, obecny w radzie nadzorczej. Od kilku lat próbuje nas przekonać, że nie jest właścicielem. Poszedł nawet do sądu – opowiada Piotr Karnaszewski, współautor Listy Najbogatszych Polaków. Dlaczego najbogatsi udają biednych?
Obecność na liście 100 Najbogatszych to dla wielu przedsiębiorców powód do dumy i chwalenia się wszem i wobec w mediach społecznościowych, na spotkaniach udziałowców. Ale okazuje się, że nie dla wszystkich. Są tacy, którzy nie chcą się znaleźć na liście i zrobią wszystko, by przekonać świat, że nie mają pieniędzy.
– Jest człowiek, który walczy z nami o zniknięcie z listy, bo kilkanaście lat temu wykupił od pracowników akcje firmy. Dziś te akcje są warte dziesięciokrotnie więcej, pracownicy prawdopodobnie mają o to jakieś pretensje. To jest wewnętrzna sprawa – opowiada Karnaszewski.
I dodaje, że niektórzy ogłaszają swój „sukces”, jakoby „pokonali” redakcję i zmusili nas, byśmy ich zdjęli z listy. – Tymczasem prawda jest taka, że obecnie ich biznes nie jest wart wystarczająco dużo, by się kolejny raz na liście znaleźli – śmieje się współautor Listy.
Czy polski biznes wstydzi się bogactwa? – Na pewno jest problem z konsumpcją bogactwa. W krajach Zachodu czy w Rosji konsumpcja wzbudza wręcz aplauz społeczny. Jeśli mnie stać na kupienie sobie pałacu na Lazurowym Wybrzeżu, no to znaczy, że jestem bohaterem. W Polsce gdy kupujesz pałac na Lazurowym Wybrzeżu, to najlepiej, żeby wiedzieli tylko ci znajomi, których tam zawodzisz, żeby żadne media o tobie nie pisały.
Duża spółka giełdowa, właściciel wymieniony w prospekcie emisyjnym, obecny w radzie nadzorczej. Od kilku lat próbuje nas przekonać, że nie jest właścicielem. Poszedł nawet do sądu – opowiada Piotr Karnaszewski, współautor Listy Najbogatszych Polaków. Dlaczego najbogatsi udają biednych?
Obecność na liście 100 Najbogatszych to dla wielu przedsiębiorców powód do dumy i chwalenia się wszem i wobec w mediach społecznościowych, na spotkaniach udziałowców. Ale okazuje się, że nie dla wszystkich. Są tacy, którzy nie chcą się znaleźć na liście i zrobią wszystko, by przekonać świat, że nie mają pieniędzy.
– Jest człowiek, który walczy z nami o zniknięcie z listy, bo kilkanaście lat temu wykupił od pracowników akcje firmy. Dziś te akcje są warte dziesięciokrotnie więcej, pracownicy prawdopodobnie mają o to jakieś pretensje. To jest wewnętrzna sprawa – opowiada Karnaszewski.
I dodaje, że niektórzy ogłaszają swój „sukces”, jakoby „pokonali” redakcję i zmusili nas, byśmy ich zdjęli z listy. – Tymczasem prawda jest taka, że obecnie ich biznes nie jest wart wystarczająco dużo, by się kolejny raz na liście znaleźli – śmieje się współautor Listy.
Czy polski biznes wstydzi się bogactwa? – Na pewno jest problem z konsumpcją bogactwa. W krajach Zachodu czy w Rosji konsumpcja wzbudza wręcz aplauz społeczny. Jeśli mnie stać na kupienie sobie pałacu na Lazurowym Wybrzeżu, no to znaczy, że jestem bohaterem. W Polsce gdy kupujesz pałac na Lazurowym Wybrzeżu, to najlepiej, żeby wiedzieli tylko ci znajomi, których tam zawodzisz, żeby żadne media o tobie nie pisały.