Zielona rewolucja, póki co, opisywana jest tylko zwrotami angielskojęzycznymi. Brak polskich słów, na jej określenie, może spowodować, że będziemy traktować to zjawisko jako coś obcego, co jest odległe i co nas nie dotyczy. A przecież chcemy ją udomowić. Dlatego trzeba szukać określeń, opisujących dawanie przedmiotom drugiego lub nawet wielokrotnego życia - mówi Michał Rusinek, językoznawca, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego. W rozmowie z Olą Nagel i Edytą Kochlewską, Michał Rusinek zdradza także jak reaguje na słowo "vintage" i czy wszystko może być z drugiej ręki.