
Sign up to save your podcasts
Or
Aresztowanie w Ugandzie, pogryzienie przez rój pszczół, po którym miał już nigdy nie zagrać w piłkę, wszechobecna korupcja i moc dolara, przyjazd do akademii, gdzie chcieli od niego wyłącznie pieniądze. Marcin Kupczak to filantrop i pasjonat piłki ze Śląska, który pięć lat temu zaczął podróżować do Afryki, by nieść tam pomoc. Był to romans trudny – czasem wprawiający w stany depresyjne, czasem wzruszający. Przywoził dzieciom sprzęt, budował boiska, remontował szkoły, uczył wuefu i prowadził treningi dla najmłodszych na czarnym lądzie. Próbował pomagać w Ugandzie, Tanzanii i Kenii. „Europejczycy mają zegarki, ale to Afrykańczycy mają czas” – cytuje nam swoich znajomych. Zaczynał od kopania z afrykańskimi dziećmi piłki z bambusa albo mającej ją imitować głowy po lalce. Jego historię spina klamrą skomentowanie finału Pucharu Narodów Afryki – najważniejszej imprezy na kontynencie, w którym się zakochał.
Aresztowanie w Ugandzie, pogryzienie przez rój pszczół, po którym miał już nigdy nie zagrać w piłkę, wszechobecna korupcja i moc dolara, przyjazd do akademii, gdzie chcieli od niego wyłącznie pieniądze. Marcin Kupczak to filantrop i pasjonat piłki ze Śląska, który pięć lat temu zaczął podróżować do Afryki, by nieść tam pomoc. Był to romans trudny – czasem wprawiający w stany depresyjne, czasem wzruszający. Przywoził dzieciom sprzęt, budował boiska, remontował szkoły, uczył wuefu i prowadził treningi dla najmłodszych na czarnym lądzie. Próbował pomagać w Ugandzie, Tanzanii i Kenii. „Europejczycy mają zegarki, ale to Afrykańczycy mają czas” – cytuje nam swoich znajomych. Zaczynał od kopania z afrykańskimi dziećmi piłki z bambusa albo mającej ją imitować głowy po lalce. Jego historię spina klamrą skomentowanie finału Pucharu Narodów Afryki – najważniejszej imprezy na kontynencie, w którym się zakochał.