Wróciłem do cywilizacji i czerpię z tego pełnymi garściami. Ostatnie dni nie były łatwe, bo wiatr skutecznie przeszkadzał w jeździe. Zmieniła się też pogoda i poranki były wyjątkowo zimne.
Jednak kiedy dojechałem do Port Augusta poszedłem na zakupy do porządnego sklepu i zjadłem (o zgrozo!!!😉) śniadanie w Maku. Potem całą drogę cieszyłem się jak dziecko, że mój telefon wreszcie ma zasięg.😃
Były przemiłe spotkania, kulinarne zaskoczenia, nagroda, którą miałem przyjemność odebrać będąc na drugim końcu świata i radość z kolejnych etapów mojej przygody.
Zapraszam do odsłuchania Dziennika Podróży z którego dowiecie się więcej!