Dziś w Praskich Audiohistoriach rozwiniemy nieco temat sportu na Pradze, który poruszamy w słuchowisku “Goool!...” dostępnym na stronie muzeumpragi.pl.
Na muzealny apel - ogłoszenie, że nagrywamy wspomnienia - odpowiedział Pan Wiesław Brengos. Od lat 50. do lat 80. uczył wychowania fizycznego w bródnowskich szkołach podstawowych. Miał niebagatelny wpływ na rozwój szkolnego sportu i młodzieżowych mistrzostw piłki ręcznej.
Transkrypcja:
Praskie Audiohistorie. E02
Anna Mizikowska: Dziś w Praskich Audiohistoriach rozwiniemy nieco temat sportu na Pradze, który poruszamy w słuchowisku “Goool!...” dostępnym na stronie muzeumpragi.pl.
Na muzealny apel - ogłoszenie, że nagrywamy wspomnienia - odpowiedział Pan Wiesław Brengos. Od lat 50. do lat 80. uczył wychowania fizycznego w bródnowskich szkołach podstawowych. Miał niebagatelny wpływ na rozwój szkolnego sportu i młodzieżowych mistrzostw piłki ręcznej.
Wiesław Brengos: Po skończeniu liceum pedagogicznego z wyróżnieniem sportowym człowiek wszedł do Warszawy w miejsce, no… Szkoła, stara szkoła, bo szkoła w 1938 roku wybudowana, jako budynek nowy, ale sportowo nieprzygotowany. Boisko - ugór, sala bez wyposażenia żadnego, ponieważ Niemcy tam mieli swój klub i zamieszkali, mieli po prostu kasyno.
1954 rok. Toruńska 23, szkoła podstawowa nr 42. Po liceum, czyli jako dwudziestolatek, zacząłem pracę w Warszawie, na Bródnie, na Annopolu, w środowisku kryminogennym. Bo obok, no, pozostałości przedwojenne… Bo tam było 56 baraków, wybudowano. I element niepłacący za mieszkania, element kryminogenny, po prostu nie nadający się do środowiska grupowego, do tego… wyrzucano z Warszawy właśnie tam. W tej chwili to już po prostu jest historia.
Ja nie przyszedłem jako wuefiarz, tylko nauczyciel od wszystkiego. Jedynie śpiewu nie uczyłem. No i po prostu w pewnym okresie wizytacja szkoły jest, ja mam w którejś klasie - bo miałem 2 czy 4 godziny wf-u, miałem wf na holu, bo tam hole były… Wizytator przeszedł, stanął z boku, popatrzył na tą lekcję, poszedł sobie. No i potem awantura w szkole, dlaczego ja wf-u nie uczę. No i po tej wizytacji po prostu mnie zabrano wszystkie lekcje, a dano mi wf. I od tego się zaczęło po prostu. Sala… Sala gimnastyczna 18x9… Sala gimnastyczna! Goła! Bez kosza, bez ochron na szyby. Co można zrobić? Obok… Zaraz po wojnie, dookoła Warszawy, były tak zwane Ochronne Jednostki Wojskowe. I w pobliżu, na Marywilskiej, stała jednostka wojskowa. No i w tym czasie częściowo zaczęli to likwidować. i tam oni mieli, po prostu, salkę pod namiotem. I tam drabinki były. Oni mi dali drabinki… W związku z tym… Fachowców nie ma, no to do rodziców się zwracam: “słuchajcie, czy ktoś może pomóc?” Coś w tym sensie… No to ten, ten… No i załatwiłem drabinki. Ale przy okazji… Stoją stoły pingpongowe. “Będziecie zabierali?” - “no, te dwa nowe weźmiemy”. No to z dwóch stołów kosze, tablice do koszy. Salę wyposażyłem w potrzebne rzeczy. O piłce, o piłce to można było pomarzyć. Piłki to były, jak to mówią na wentyl, pompowane pompką, pompką po prostu. I jeszcze szyte. Nie takie gładkie tylko prosto… Po dwóch latach i tak dalej, zaczęły się ukazywać piłki, po prostu, normalne. Do kosza to dużo później przyszły piłki. Tylko były, po prostu, piłki skórzane. Boiska nie ma. Gruzy. No to trzeba, po prostu, ja opisałem te rzeczy… A ponieważ kotłownia na miejscu, wysypali żużel, no to z tego żużlu stopniowo, stopniowo, bieżnia. Rodzice mi pomogli zrobić skrzynię na skocznię. Piasek, nie piasek, to tam się taczkami woziło. I tak stopniowo człowiek bazę swoją przygotowywał. Proszę sobie wyobrazić, że ja tam zrobiłem lodowisko! Następna sprawa: natryski, no higiena…
Ponieważ zorientowałem się że tylko by w kopaną grali, tylko to było modne, w związku z tym postanowiłem - mimo że sam nie grałem i nie byłem zaangażowany, zainteresowany - wprowadzić piłkę ręczną. Bo nie potrzeba dużej przestrzeni do ćwiczeń, nie potrzeba ogromnego boiska…...