Praskie Audiohistorie: Dom na Świeżej
Anna Mizikowska: Muzeum Pragi zbiera historię mówioną od 2008 roku. Spotykamy się z ludźmi pamiętającymi dawną prawobrzeżną Warszawę i rozmawiamy, rozmawiamy… Nagrane wspomnienia trafiają potem na wystawy, są cytowane w pracach naukowych i w książkach. Są też podstawą tego podkastu.
W 2011 roku nasza dokumentalistka, Aleksandra Sadokierska, trafiła na świetnego świadka historii: spotkała się z panem Mieczysławem Gajdą. Ten osiemdziesięcioletni aktor potrafił opowiadać! Zbudował na nowo nieistniejący już dom swojego dzieciństwa z przełomu lat 30. i 40., przywołał z pamięci dawnych sąsiadów… Na dodatek mówił tak dobrze znanym głosem - tym samym, co dubbingowany przez Niego smerf Ważniak!
Musieliśmy to nagranie wykorzystać! Przez trzy lata trwały prace nad interaktywną aplikacją, w której opowieść Mieczysława Gajdy zamieniła się w 27 animacji.
Autorami tej aplikacji są: Jan Rusiński, absolwenci Pracowni Ilustracji warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i przyjaciele Fundacji ILLUSRO imienia Zygmunta Januszewskiego. Z ramienia Muzeum rzecz zorganizowały Katarzyna Kuzko i Jolanta Wiśniewska.
W 2017 roku udostępniliśmy Państwu ten wyjątkowy eksponat - interaktywną historię opowiedzianą, “Dom na Świeżej” - na głównej trasie zwiedzania naszego Muzeum…
I w tym samym roku ten eksponat został zaprezentowany jako pełnoprawne dzieło sztuki na wystawie “Życie. Instrukcja” w warszawskiej Zachęcie!
Mam nadzieję, że po lockdownie przyjdą państwo do Muzeum Pragi i odszukają “Dom na Świeżej”. Tymczasem zapraszam do wysłuchania fragmentów opowiesci Mieczysława Gajdy...
Mieczysław Gajda, AHM: Wchodziło się w tą ulicę Kamienną, ona dochodziła do Szwedzkiej, fabryka mydła tam była: Schichta. Szwedzką kawałeczek, Bródnowska. Bródnowska dochodziła z powrotem do 11 Listopada. Naprzeciwko koszary, carskie jeszcze. Czyli taki czworobok… I między Bródnowską a Kamienną mała wąska uliczka, na której stały mój dom, w którym mieszkałem i potem był kawałek muru i był duży ogród. I to cała ulica.
Dom, w którym mieszkałem, był dużym, bardzo ładnym drewniakiem. Ładna, drewniana architektura, 7 okien na górze, 7 na dole. I okiennice, z wyciętym, oczywiście, serduszkiem. Nad oknami były, nazwijmy to elegancko, tympanony. Takie trójkąciki z drzewa, takie powycinane ząbki były. Spadzisty dach, rynny ładne… I wejście jedno do domu, od podwórka. Przed wejściem leżał ogromny, płaski kamień. I to był próg taki, wycieraczka.
Panna Stasia siedziała, żeby ją słońce nie raziło. Śliczna była, maleńka, pięknie uczesana, taka a la Orzeszkowa, z grzebieniami i z warkoczykami. Miała takie śliczne... Drobniutka, mała, zgrabna. Ojciec był szewc, miała buciki sznurowane tak do pół-łydeczki, maleńkie nóżki, rączki. Śliczna, ładna była, tylko wszyscy mówili: No, staruszka! I maluje się! No ona się maluje! To niemożliwe, żeby miała to z własnej cery!”.
Grzybowscy, Wandzia i Czesio. Grzybowski chciał zamordować swoją własną żonę, że go zdradziła z tym węglarzem garbatym z Bródnowskiej. Na Bródnowskiej węgiel sprzedawał i drewno, i takie wiązeczki, drzazgi na rozpałkę. I się rozeszła plotka…
Grzybowska była ładna, włosy miała piękne - połowę jej prawie wyrwał. Ciągnął ją po schodach za włosy. I stanął pod studnią, takie wygłosił (skrót pani powiem tylko) przemówienie: - Panie proszone są na parapeta (bo panie zza…, takie firanki do połowy okien, to się nazywały zazdrostki i kobity zza zazdrostek były)…
- Panie proszone są na parapeta. Wszystkie, wszystkie, chodźcie kobitki, bo coś mam ważnego do powiedzenia - był w kapeluszu, bo się ubrał, zdejmował kapelusz i mówi:
- W imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego, Amen. Jak kur… złapię za włosy, to uduszę! Skopię i nogami zmiażdżę! Że mnie puściła z tym węglarzem. A jeżeli tego nie zrobię, to żeby jedynego mojego syna, Heńka, tramwaj na naszej ulicy rozjechał na drobne miazgę!”, „Panie Grzybowski, niech pan nie bluźni!...