
Sign up to save your podcasts
Or
Kupiwszy materklasów i wiatru, i dymu,
Powracał jeden łajdak na osiełku z Rzymu.
A upatrzywszy murawę, Puścił swe bydlę na trawę.
Nie trza było siwosza na powtórki prosić.
Wytarzał się, otrząsnął, potem sobie bryknął,
Wierzgnął, prytnął, chrapnął, ryknął,
Potem zaczął za dwóch kosić.
Wtem się z lasu ukazał zbójecki ochotnik.
„Uciekajmy!” ‒ rzekł pielgrzym.
„Czemu?” ‒ rzecze psotnik. ‒
Alboż mię to tam praca podwójna ma czekać?”
„Prawda, że nie!” ‒ rzekł pielgrzym i począł uciekać.
A osieł kończąc swoje: „Cóż mi na tym, proszę,
Czy mię kto darmo weźmie, czy od ciebie kupi?”.
Och! niech kto chce, co chce gada,
A ja zaś stąd wnoszę,
Że czasem jeździec więcej bywa głupi
Niż bydlę, na którym siada.
SŁOWNICZEK
Materklasy - graty, rupiecie.
Kupiwszy materklasów i wiatru, i dymu,
Powracał jeden łajdak na osiełku z Rzymu.
A upatrzywszy murawę, Puścił swe bydlę na trawę.
Nie trza było siwosza na powtórki prosić.
Wytarzał się, otrząsnął, potem sobie bryknął,
Wierzgnął, prytnął, chrapnął, ryknął,
Potem zaczął za dwóch kosić.
Wtem się z lasu ukazał zbójecki ochotnik.
„Uciekajmy!” ‒ rzekł pielgrzym.
„Czemu?” ‒ rzecze psotnik. ‒
Alboż mię to tam praca podwójna ma czekać?”
„Prawda, że nie!” ‒ rzekł pielgrzym i począł uciekać.
A osieł kończąc swoje: „Cóż mi na tym, proszę,
Czy mię kto darmo weźmie, czy od ciebie kupi?”.
Och! niech kto chce, co chce gada,
A ja zaś stąd wnoszę,
Że czasem jeździec więcej bywa głupi
Niż bydlę, na którym siada.
SŁOWNICZEK
Materklasy - graty, rupiecie.