Po wrześniowej powodzi prudniccy działkowcy nadal mają problem z dostępem do ogrodów za rzeką. Woda zabrała im metalowy most. Działkowcy sami zorganizowali przeniesienie przeprawy tam, gdzie była pierwotnie, ale wówczas wkroczył nadzór budowlany.

- Most uległ zniszczeniu, a woda zniosła go na brzeg rzeki - mówi Ewa Hose, prezes Rodzinnych Ogrodów Działkowych w Prudniku. - Po fakcie dowiedzieliśmy się, że działkowcy podjęli inicjatywę posadowienia tego mostu z własnych pieniędzy za pośrednictwem wynajętej firmy. Niestety znalazła się osoba, która o tych działaniach zawiadomiła nadzór budowlany. - Wydaliśmy postanowienie o wstrzymaniu robót - wyjaśnia decyzję Marek Ruda, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Prudniku. - Została przywrócona jak gdyby konstrukcja tego starego mostu, postawiona na przyczółkach. Jednak ta konstrukcja była zniszczona przez wodę powodziową. Każdy obiekt mostowy należy do drogi. Ta droga w sposób formalny nie istnieje. Jest urządzona na terenie ogrodów działkowych, a w związku z tym sprawcą samowoli jest Rodzinny Ogród Działkowy. Spróbujemy tę sprawę załatwić w trybie przyspieszonym, jako legalizację samowoli budowlanej…