Kochani,Związałem swoje życie z Jezusem w 1976 roku. W zachodniej prasie pisano wówczas, że Polska musi być komunistyczna. A my w Polsce myśleliśmy, że komunizm przetrwa w niej aż do przyjścia Jezusa. Nie przetrwał. Ale zanim się skończył, wyjechałem głosić ewangelię na ulicach Holandii. W niewolnej Polsce głosiliśmy ewangelię wszędzie, gdzie byli ludzie. W wolnej Holandii wolno nam było głosić ją tam, gdzie było pozwolenie. O, ironio…Elementem pełnej zbroi Bożej jest gotowość, przygotowanie, przyobucie do głoszenia ewangelii. Apostoł Paweł wzywa: „Stańcie zatem […] obuci w gotowość do głoszenia dobrej nowiny” (Ef 6:14-15; SNP).Sama gotowość dobrej nowiny nie głosi. Głosi ją Jezus przez nasze usta (Rz 10:17). Lecz bez nóg obutych w gotowość ewangelia może być głoszona tam, gdzie nie ma ludzi, lub głoszona w komfortowych budynkach, wobec tych, którzy słyszą ją po raz setny. Tak być nie może! Czyżbyśmy nie słyszeli Boga wołającego do nas w kamieniach koronawirusa, który pozamykał nam budynki kościelne? „Kto ma uszy do słuchania, niech słucha” (Mt 11:15). Kościół ma być w drodze. On żyje z głoszenia dobrej nowiny, a gotowość do tego ma być na wyposażeniu każdego żołnierza. Zakładaj zatem „buty”. Nie licz na „lokaja”.Zbroja Boża na nas nie spada. Zbroję Bożą codziennie się wkłada. Samodzielnie. Jesteście treścią moich modlitw. Wasz, jak zawsze –Piotr