Kochani,To stało się w Wielkim Tygodniu, z czwartku na piątek: „Jezus odpowiedział Piotrowi: Zapewniam cię, dziś, tej nocy, zanim kogut dwukrotnie zapieje, trzykrotnie się Mnie wyprzesz. Ale Piotr tym bardziej zapewniał: Nawet gdybym miał z Tobą umrzeć, nie wyprę się Ciebie. Podobnie utrzymywali wszyscy.” (Mk 14:30-31; SNP).To zapewnienie Piotra żyło dwanaście godzin. O czwartej nad ranem, kiedy wstawałem do pracy, Piotr się załamał: „Nie znam tego człowieka”. Potem zapiał kogut. Piotr wyszedł na zewnątrz. I gorzko zapłakał (Mk 14:72; SNP).Strach przed śmiercią to niebagatelna sprawa. Ci, którzy mu nie ulegają, jak w dzisiejszej dobie, coś lub kogoś ratują. Tak jak nasz Pan Jezus. Zapewnia życie innym ten, kto nie żyje sobie i dla siebie.A ci, których strach pokonał – czy nie są już nic warci? Są. Obrazują, jak desperacko walczymy o życie warte gorzkich łez. Czy nie ma dla nich szans? Są. Przecież z powodu „Piotrów” Jezus nie zrezygnował z krzyża. Od gorzkich łez zaczyna się życie przytomne. Wrażliwe na wartość Krzyża. Odważne. Ofiarne. Skromne. Sensowne tu. Gotowe na wieczność. W końcu – warte korony. Jesteście treścią moich modlitw.
Wasz, jak zawsze –Piotr