Kochani,Oto jak apostoł Paweł pisze z aresztu o dwóch swoich współpracownikach. O Tymoteuszu pisze tak: „Nie mam nikogo podobnie myślącego. […] Wszyscy bowiem szukają tego, co własne, nie tego, co Jezusa Chrystusa. A jakiej próby to [człowiek] — o tym wiecie”. (Flp 2:19-22; SNPD).O Epafrodytosie Paweł pisze tak: „Miejcie takich ludzi w poszanowaniu, gdyż ze względu na dzieło Chrystusa bliski był śmierci, aby wypełnić wasz niedostatek w posłudze względem mnie.” (Flp 2:29-30; SNPD).Uwagę na siebie ściągają zwykle ludzie z tak zwanej pierwszej linii. To oni dokonują odkryć, biją rekordy, wygrywają wojny. Przeoczamy tuziny tych, dzięki którym ci pierwsi nie mieliby szans zaistnieć. A w tych tuzinach są prawdziwe skarby. Przy okazji jakiejś uroczystości przypinania orderów mój tato rzucił mi słowa: Ci, którym się należały, spoczywają w bezimiennych mogiłach.Pomyśl, ile osób kręci się wokół Twego aresztu — listonoszy, sprzedawców, lekarzy, śmieciarzy. Jak ich traktujesz? Jak się z nimi targujesz? Na ile ich poważasz? Jak wielką odczuwasz dla nich wdzięczność? Może na najbliższe siedem dni to ich imiona — jeśli je w ogóle znasz — mogłyby odświeżyć Twoją listę modlitewną? Oni otrzymają korony, ale spraw, by już tu poczuli się czasem po królewsku. Jesteście treścią moich modlitw. Wasz, jak zawsze —Piotr