Kochani,Po wniebowstąpieniu Jezusa, jak donosi Łukasz, uczniowie wrócili do Jerozolimy. Mieli czekać przez dziesięć dni na spełnienie się obietnicy wylania na nich Ducha. Czytamy, że: „Trwali jednomyślnie w modlitwie…” Dz 1:14 (SNP).Ten okres jednak – gdy Jezus odszedł, a Duch Święty jeszcze nie zstąpił – budzi sporo pytań. Gdzie wówczas mieszkali? Ilu ich było? Co w tym czasie robili poza modlitwą? Co to znaczy, że w tej modlitwie trwali? Co szczególnego w tym, że trwali wraz z kobietami? Gdzie zaopatrywali się w jedzenie? Kto przyrządzał posiłki? Kto robił pranie? Kto za to wszystko płacił? Jaki był plan ich dnia? Kto im przewodził? Czy codziennie mieli nabożeństwa? Co było ich treścią? Dlaczego uznali, że trzeba wybrać dwunastego świadka zmartwychwstania? Dlaczego nie mogli z tym poczekać? Jak ocenić ich metodę wyboru? Czy dawała ona Bogu szansę na trzecie wyjście? Czy nie wymuszała na Nim sygnowania Piotrowego pomysłu?Pytań ciśnie się więcej. Warto to sobie prześledzić. Akurat jest okazja: Koronawirus. Cały ten okres czasu opisany jest w pierwszym rozdziale Dziejów Apostolskich. Dwadzieścia sześć wersetów. I otwarta przestrzeń dla wyobraźni. Ale po co o tym myśleć? Choćby po to, by zauważyć, ile w życiu może się dziać bez Jezusa i bez Ducha, a wciąż robić dobre wrażenie. Czy nam raczej nie zależy na koronie? Jesteście treścią moich modlitw.Wasz, jak zawsze –Piotr