W piątym odcinku sezonu drugiego bierzemy na warsztat raka stercza, znanego też jako rak prostaty czy – dla formalistów – rak gruczołu krokowego. Temat ogromny, ważny i pełen niuansów, więc zgodnie z tradycją PopOnkologii… wchodzimy w niego po kostki, po pas, a chwilami aż po czubek głowy, aż momentami brakuje tchu.
Zaczynamy anegdotą z czasów studenckich o zawiłościach semantycznych nazw anatomicznych. Potem towarzyszą nam Czerwone Gitary, VooVoo, a nawet Dr Dre. Pojawia się Koterski, jego niezapomniany Dzień Świra, wspominamy też Kler i Furiozę.
Piotr myli cytaty Cezara, a potem Małaszyńskiego z Damięckim, z kolei Artur tłumaczy, co w całej historii o prostatcie robi bóbr – i dlaczego ma to sens bardziej, niż mogłoby się wydawać.
Przemierzamy cały onkologiczny kontynent prostaty:
– od anatomii i fizjologii,
– przez diagnostykę,
– po leczenie miejscowe i hormonalne, gdzie na scenę wjeżdżają Tres Amigos.
Nie brakuje paru lapsusów językowych – w końcu materiał jest ogromny – i przyznajemy z pokorą, że zapominamy, iż Gleason miał na imię Donald. Wkrada się też mały, ale istotny błąd: HIFU jest zatwierdzone przez FDA, ale nie jest w leczeniu raka stercza, co, już zgodnie z prawdą, omawiamy w kontekście najnowszych wytycznych.
Pozdrawiamy organizacje pacjenckie, w tym Gladiatora, dzięki czemu robi się chwilami niemal Rzymsko. A wiadomo, że wszystkie męskie drogi prowadzą do prostaty.
A na koniec – tradycyjnie – wpada anegdota z życia, ale nie o raku prostaty.
Dużo wiedzy, dużo humoru, dużo testosteronu. Idealne połączenie.