
Sign up to save your podcasts
Or
Można by rzec, że niespodzianki nie było. Wygrał Rafał Trzaskowski (31,36 proc. głosów), który w drugiej turze zmierzy się z Karolem Nawrockim (29,54 proc. głosów). Nie było też niespodzianki w tym, że różnica między nimi wyniosła zaledwie 1,82 pkt. procentowego. Sławomira Mentzena na trzeciej pozycji z wynikiem 14,81 proc. też można się było spodziewać. Nikt się jednak nie przypuszczał, że na czwartej znajdzie się Grzegorz Braun. Co prawda od poprzednika dzieli go spory dystans, to jednak jego 6,34 proc. dało mu przewagę nad Szymonem Hołownią i lewicowymi Zandbergiem i Biejat. A to wszystko przy wysokiej frekwencji 67,31 proc.
Minimalna, a jednak przewaga z "kosmetyczną różnicą głosów", niewiele w tym momencie znaczy. Co prawda kilka godzin po ogłoszeniu przybliżonych wyników wyborów sondażownia Opinia24, która przeprowadziła badanie na zlecenie stacji TVN24, prognozowała 46 proc. głosów dla Rafała Trzaskowskiego i 44 dla Karola Nawrockiego w II turze wyborów prezydenckich, jednak różnica punktów procentowych okazuje się być zbliżona w tym badaniu do tych z I tury, żeby nie powiedzieć, że identyczna. W związku z tym mam poważne wątpliwości, czy badanie wyników II tury, prowadzone niemal w tym samym czasie, co głosowanie w I turze, ma jakiekolwiek znaczenie oprócz marketingowego dla stacji TVN24? Po pierwsze badani mentalnie i emocjonalnie byli jeszcze w I turze, po wtóre nie wiadomo co zdarzy się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Znacznie więcej można odkryć, przyglądając się elektoratowi kandydatów, którzy nie weszli do II tury. Czy pójdą na głosowanie, a jeśli tak, to kogo poprą, no i jaka będzie frekwencja?
Gdyby tak się zdarzyło, że wszyscy ci, którzy głosowali w I turze pójdą głosować w drugiej turze, a poparcie jednego bądź drugiego kandydata będzie zgodne z podziałem sceny politycznej na prawicę i lewicę, to gołym okiem widać znaczną przewagę Karola Nawrockiego. Czy uda się jednak Nawrockiemu przekonać wszystkich kandydatów Mentzena do siebie? Czy ci od Hołowni, Zandberga i Biejat, zdecydują się zagłosować na "mniejsze zło"? No i jest jeszcze elektorat Brauna, który zdaje się bardziej przekonany do pozostania w domu niż sprzeniewierzenia się własnym poglądom.
Jak zwykle zdecyduje zapewne frekwencja. Wysoka może dać zwycięstwo Trzaskowskiemu, niska Nawrockiemu. Czy jednak temu pierwszemu uda się zniwelować znaczną przewagę w oparciu o wyniki I tury i podział sceny politycznej na prawicę i lewicę, nie wiadomo. I to właśnie jest najlepsze po wyborach. Okaże się 1 czerwca i wtedy zaczniemy się martwić albo znaczą koncentracją władzy w jednym ręku, lub jej dekoncentracją, która w wykonaniu kandydata "niezależnego" będzie wstydliwa i destrukcyjna.
Można by rzec, że niespodzianki nie było. Wygrał Rafał Trzaskowski (31,36 proc. głosów), który w drugiej turze zmierzy się z Karolem Nawrockim (29,54 proc. głosów). Nie było też niespodzianki w tym, że różnica między nimi wyniosła zaledwie 1,82 pkt. procentowego. Sławomira Mentzena na trzeciej pozycji z wynikiem 14,81 proc. też można się było spodziewać. Nikt się jednak nie przypuszczał, że na czwartej znajdzie się Grzegorz Braun. Co prawda od poprzednika dzieli go spory dystans, to jednak jego 6,34 proc. dało mu przewagę nad Szymonem Hołownią i lewicowymi Zandbergiem i Biejat. A to wszystko przy wysokiej frekwencji 67,31 proc.
Minimalna, a jednak przewaga z "kosmetyczną różnicą głosów", niewiele w tym momencie znaczy. Co prawda kilka godzin po ogłoszeniu przybliżonych wyników wyborów sondażownia Opinia24, która przeprowadziła badanie na zlecenie stacji TVN24, prognozowała 46 proc. głosów dla Rafała Trzaskowskiego i 44 dla Karola Nawrockiego w II turze wyborów prezydenckich, jednak różnica punktów procentowych okazuje się być zbliżona w tym badaniu do tych z I tury, żeby nie powiedzieć, że identyczna. W związku z tym mam poważne wątpliwości, czy badanie wyników II tury, prowadzone niemal w tym samym czasie, co głosowanie w I turze, ma jakiekolwiek znaczenie oprócz marketingowego dla stacji TVN24? Po pierwsze badani mentalnie i emocjonalnie byli jeszcze w I turze, po wtóre nie wiadomo co zdarzy się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Znacznie więcej można odkryć, przyglądając się elektoratowi kandydatów, którzy nie weszli do II tury. Czy pójdą na głosowanie, a jeśli tak, to kogo poprą, no i jaka będzie frekwencja?
Gdyby tak się zdarzyło, że wszyscy ci, którzy głosowali w I turze pójdą głosować w drugiej turze, a poparcie jednego bądź drugiego kandydata będzie zgodne z podziałem sceny politycznej na prawicę i lewicę, to gołym okiem widać znaczną przewagę Karola Nawrockiego. Czy uda się jednak Nawrockiemu przekonać wszystkich kandydatów Mentzena do siebie? Czy ci od Hołowni, Zandberga i Biejat, zdecydują się zagłosować na "mniejsze zło"? No i jest jeszcze elektorat Brauna, który zdaje się bardziej przekonany do pozostania w domu niż sprzeniewierzenia się własnym poglądom.
Jak zwykle zdecyduje zapewne frekwencja. Wysoka może dać zwycięstwo Trzaskowskiemu, niska Nawrockiemu. Czy jednak temu pierwszemu uda się zniwelować znaczną przewagę w oparciu o wyniki I tury i podział sceny politycznej na prawicę i lewicę, nie wiadomo. I to właśnie jest najlepsze po wyborach. Okaże się 1 czerwca i wtedy zaczniemy się martwić albo znaczą koncentracją władzy w jednym ręku, lub jej dekoncentracją, która w wykonaniu kandydata "niezależnego" będzie wstydliwa i destrukcyjna.