Instytucja kościoła nie zawodzi, bo zawodzi - powiedziałem po tym, jak postanowiłem, że zrezygnuje z posługi prezbitera w Kościele.
Jakiś czas temu napisałem na fb o tym, że słyszę osoby, które w Kościele czują się bezdomne. Ja także w tym momencie czuję się bezdomny. Więcej: nie czuję się w Kościele chciany.
Chciane w Kościele mogą nie czuć się osoby homoseksualne, osoby w powtórnych związkach, małżeństwa, które decydują się na in vitro, kobiety decydujące się na ab*rcję, osoby przeżywające poważny kryzys własnej tożsamości płciowej, bezdomni, właściwie każda osoba będąca w jakimś poważnym kryzysie życiowym, stająca wobec decyzji dramatycznych. Jak Kościół jako instytucja dotyka ich dramatu?