Co w myśleniu o granicach, stawianiu, naruszaniu, przekraczamy wspiera, a co nie, budowanie relacji opartej na bliskości i zaufaniu. Dziękuję, za Wasz wkład - wasze komentarze wniosły dużo w moje patrzenie na granice. I były tańce na początek:) Także 4 pierwsze minuty to rozruch.
Najważniejsze z czym zostaję po tym spotkaniu z Wami to:
- granica wynikają z potrzeb. One są we mnie, są mną. Myślę o tym jak o zbiorniku np. paliwa i tym paliwem są potrzeby, a tym zbiorkiem z granicami ja. Jak zaspokajam potrzebę snu (bez względu na to jaki sposób/jaką strategię na to wybiorę - w łóżku, na materacu, u siebie, w hotelu, na hamaku, w pociągu), czy inne jak bycia w kontakcie, współzależności, otuchy to pojadę, bo będę miała paliwo. Jak w zbiorniku moje czujniki (emocje) zauważą, że zbliżam się do dna (granicy) to też zmobilizują mnie to działania, by znaleźć sposób i sobie dolać paliwa. Jakby tego zbiornika nie było, z jego granicami, to nie byłoby do czego nalewać.
- z morzem jako metaforą granic - "W jednej sekundzie woda jest tu, za chwilę tam, w czasie sztormu zjada plażę a potem znów bardzo się cofa..." Łączy mi się ze znajomością siebie, kiedy u mnie jest przypływ, kiedy odpływ, jak mam kiedy rzeka wpływa do mnie jak jestem oceanem, a jak jest, kiedy ja łączę się z jakąś inną wodą. Że granice to nie jest mur, ściana, tylko coś żywego, zmiennego i stałego jednocześnie, z racji tego, że jest.
- jak myślę o tym, że ktoś narusza, przekracza moje granice to trudno jest mi komunikować się z miejsca "ja jestem ok, ty jesteś ok". Bardziej wspiera mnie, kiedy myślę o tym, jak o spotkaniu potrzeb, które szukają najbardziej sensownych strategii na zadbanie - ja o siebie, Ty o siebie. I że rozmowa jest kluczem do znalezienia tych strategii
- że jest tak, że gdzieś się kończę i za ten kawałek biorę odpowiedzialność i tylko na ten kawałek całego świata mam wpływ poprzez swoje wybory.
- że ograniczenia, niedoskonałości są naturalne, a moje zasoby nie są niewyczerpywalne i to motywuje mnie do działania, albo odpoczywania.