Są słowa, których nie lubię używać (Oj nie, wcale nie mówię o tych spoza słownika!) To na przykład wszelkie odmiany kobiecych zawodów, jak prawniczka, ginekolożka, itp, kontent (specjalnie „spolszczam”), hipster (chyba już passe), czy influencer (powinnam napisać influłenser prawda?).
Dlaczego? Bo powstają z dnia na dzień, w oparciu o świat, który wraz z rodzącym się poczuciem wartości porównanym do ilości followersów (oj, znów powinnam napisać follołersów!), uczy nas nowego podejścia do życia.
Dlaczego piszę o tym do Was, restauratorów?
Przekonajcie się, jak często wpadacie w #mechanizm tego "nowoczesnego" świata:
https://www.afmedia.pl/blog/zawod-influencer-czyli-kilka-slow-o-madrej-promocji-restauracji/