Końcówka analogowego świata, czyli przełom lat 90 i 2000, to okres w którym bardzo dużo w Polsce się działo. Nie chodzi o politykę, sport czy show-biznes, ale o wybuchowe gry i zabawy na ulicach polskich miast. Gdy chłopaki z osiedli odkrywali sposoby na wzbogacenie się, a liczyło się to kto jest szybszy, sprytniejszy i bardziej bezwzględny, musiała zacząć rozlewać się krew. W zbiorowej pamięci funkcjonują Pruszków, Wołomin, Pomorze, ale Olsztyn, jak mówią złośliwi, stolica oponiarzy, też miał swoich Trolli, Predatorów, Bysiów, Orzełków, a nawet Świniaka. Obowiązkowo w historii pojawia się też ruski killer, p.s. Jurij. I choć brzmieć to może zabawnie, a pseudonimy są jak wzięte z kreskówki, to pociski, bomby i krew były jak najbardziej prawdziwe. Na Mapę Zbrodni zapraszają Marcel Woźniak i Grzegorz Kalinowski