Trochę tak jak z systemem naczyń połączonych - poziom płynów w nich dąży do równowagi, balansu. Jest w tym wspólna troska o emocjonalny budżet. Może być tak, że kiedy jedna osoba doświadcza dyskomfortu, trudności, pewnej emocjonalnej bezbronności, druga ma w sobie więcej mocy i zasobów. I nie chodzi tu o sztywną zasadę, deal (kiedy mi jest źle, Tobie ma być dobrze!), tylko dzieje się to na zasadzie przepływu, wymiany. Z drugiej strony może być i tak, że kiedy jedna osoba ma się lepiej, jest w komforcie, to robi to miejsce dla drugiej osoby na bezpieczne oglądanie swoich trudności i wyzwań.
Relacja to wiele okazji do nadawania i odbierania emocji, do ich wzajemnego oddziaływania. Są jak fale radiowe - niewidoczne dla oka, a jednak przenoszą sygnał. Czytelny bardziej lub mniej, wychwytywany przez resztę stada (znacie to z relacji ze swoimi zwierzętami na przykład?). Będąc razem mamy więcej chęci, ciekawości, okazji do ich odczytywania, ale też więcej możliwości do dokładania do nich swoich interpretacji. Do rozumienia ich na bazie swoich własnych, gromadzonych przez lata doświadczeń. To jedna z koncepcji, której chcemy się przyjrzeć - emocje jako konstrukt myślowy, jako efekt pracy mózgu i jego procesów obróbki danych. Co daje nam taka wiedza? Świadomość, że jest w tym miejsce na nasz wpływ, czy jak mówi Marta Sikorska - że nie jesteśmy na łasce emocji. Że niezależnie od tego, ile nazbierało się dotąd błota, można na nim coś zbudować. I o tym właśnie rozmawiać będziemy w wiosce w czasie miesiąca poświęconego emocjom