Share Znad Mapy
Share to email
Share to Facebook
Share to X
By Wojciech Szot
The podcast currently has 12 episodes available.
Gościnią jedenastego odcinka podcastu jest laureatka Nagrody Nike, jedna z najpopularniejszych polskich pisarek, Joanna Bator.
---
Szot - Masz wewnętrzną mapę, dzięki której możesz nagle znaleźć się w jakimś punkcie?
Bator - Ta mapa się zmieniała przez moje życie.
Pierwsza mapa to był Wałbrzych, w którym muszę być i ta cała reszta, którą chciałabym zobaczyć.
Dorastałam jeszcze przed upadkiem komunizmu, więc ta reszta była niedostępna. Nie miałam paszportu, moi rodzice nie podróżowali, bo świat zawsze wydawał im się raczej niebezpieczny, niż fascynujący.
Na razie zostawmy to, co było po drodze. Teraz mam mapę, na której są ważne punkty. Miejsca, w których żyłam.
Podkowa, którą wybrałam jako miejsce, żeby zbudować dom. I kraina szczęśliwości, czyli Japonia. Poruszam się mentalnie między Dolnym Śląskiem i Japonią, do której fizycznie pewnie też kiedyś wrócę.
Gościem dziesiątego odcinka podcastu jest Michał Milczarek, absolwent filozofii i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, autor reportażu "Donikąd. Podróże na skraj Rosji", miłośnik podróży dalekich i zimnych krain, który opowiada o miejscu przecięcia się mapy - pomiędzy Alaską a Czukotką, Stanami Zjednoczonymi a Rosją
---
Milczarek - W XX wieku pojawiła się tam tak zwana lodowa kurtyna. Mówimy w Europie, że my zostaliśmy odcięci od zachodu przez tak zwaną żelazną kurtynę, tak tutaj mamy lodową czy lodowatą. Granica była stopniowa zamykana. Pierwsze próby zamknięcia granicy między wczesnym Związkiem Radzieckim a Stanami to są lata 20. wieku XX. W latach 30. to już właściwie zostało zamknięte na amen, a po II wojnie światowej, już nie był szans podróżować z jednego końca na drugi.
Ci ludzie znaleźli się w zupełnie innych światach. Jedni w komunistyczno-totalitarnym Związku Radzieckim, inni w kapitalistycznych Stanach Zjednoczonych. Bez możliwości odwiedzenia swoich rodzin, bliskich, znajomych, którzy po prostu zostali po drugiej stronie tej cieśniny Beringa. W najwęższym punkcie – między lądem stałym na Alasce, a Rosją – mamy zaledwie 82 km. Z drugiej strony, między Wyspą Świętego Wawrzyńca w Saint Lawrence Island należąca do Stanów, a lądem stałym na Czukotce jest jeszcze mniej, bo 72 km. Po obu stronach żyje ten sam naród.
Tym razem reporterka, Olga Gitkiewicz zaprasza Was na wycieczkę po Żyrardowie.
Gitkiewicz: Mieliśmy tu bardzo głośną zmianę nazwy ulicy. Jak na mapie wychodzisz dworca i jesteś na Basińskiego/Siedzikówny, to idziesz Bratnią, Osowskiego i dochodzisz do Jedności Robotniczej. Tej ulicy już nie ma. Teraz jest ulicą generała Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. O tej zmianie było głośno.
Szot: Kto zaczął protestować?
Gitkiewicz: Wszyscy. Chyba w 2017 roku poprzedni prezydent miasta stwierdził, że trzeba uhonorować generała. I wybrał na zmianę ulicę Jedności Robotniczej. Ta nazwa została nadana w latach 70., gdy zaczęło się rozbudowywać osiedle na tej ulicy. Na mapie jest ono określone jako "Północna Dzielnica Mieszkaniowa", wtedy powstawały takie osiedla z wielkiej płyty. Nie zachowały się nigdzie uchwały, które by wskazywały jednoznacznie dlaczego ta ulica została tak nazwana, kto o to wnioskował. Minęło czterdzieści lat i oczywiście warto uhonorować postać historyczną, ale mieszkańcy zaprotestowali, bo oni od zawsze żyli na ulicy Jedności Robotniczej w robotniczym mieście.
Posłuchajcie jak skończyła się ta historia
Gościem ósmego odcinka podcastu jest Piotr Mitzner, literaturoznawca i poeta, a punktem wyjścia naszej rozmowy mapa Arambusów i przyległości - świata stworzonego przez kilkuletniego Piotra, mieszkańca Podkowy Leśnej.
---
Mitzner - Ta mapa odwzorowywała to, co się działo mniej więcej w mojej okolicy, w moim ogrodzie. To był świat niewidzialny. Rodzice oczywiście nie mieli do tego dostępu, ale też nie miałem kolegów. To był absolutnie niewidzialny świat. Nikomu o tym nie opowiadałem. Mapa w jakiś sposób nakładała się na mój ogród. Koteinkt mieścił się gdzieś w okolicach śmietnika. To było to państwo-śmietnik. Ogrodzona przestrzeń, do której wrzucało się śmieci. Czasami ktoś je wywoził albo nie. To śmierdziało, więc to musiało być wrogie państwo.
Szot - A co było centrum tego świata?
Mitzner - Ja.
Gościem siódmego odcinka podcastu jest Mikołaj Gołachowski, a punktem wyjścia mapa “Tabula Geographico-Hydrographica Motus Oceani” z dzieła Athanasiusa Kirchera “Mundus subterraneus".
Skąd ten wybór? I po ilu minutach rozmowy znajdziemy się na Antarktydzie?
---
Gołachowski: Antarktyda wyskoczyła z domeny naszej wyobraźni i stała się częścią naszej wiedzy. To cudowna historia. Jak się zastanowisz nad tym, to Eldorado raczej nie odkryliśmy, Fontanny Młodości też nie bardzo, Atlantydy również. Spośród mitycznych krain Antarktyda jest jedyną, którą udało nam się odkryć. Dla mnie to jest cudowne.
Zapraszam do posłuchania!
Gościem szóstego odcinka podcastu jest Filip Springer, znany Państwu reporter, publicysta, współtwórca Szkoły Ekopoetyki.
Mapą od której wyszliśmy jest mapa przygotowana przez Filipa na potrzeby pracy nad książką “Zegarmistrz”. A, że jak zawsze zboczyliśmy z tematu i znaleźliśmy się nad Odrą, to już Państwo odkryją słuchając naszej rozmowy.
UWAGA - w rozmowie Filip zdradza również pewne szczegóły dotyczące jego nowej książki, choć jako rasowy dziennikarz z XXI wieku powinienem napisać - Springer zdradza Szotowi tajemnice swojej nowej książki!
Magdalena Parys wybrała dla nas niezwykłą mapę - nadrukowaną na torebce, której jest fanką.
Rozmawiamy o tym co pisarka ma w torebce, ale temat traktujemy jako metaforę opowieści o byciu pisarką i szerzej - o tym czym jest literatura.
Parys - Niestety stała się rzecz, która stać się musiała. Dzisiaj, po wielu latach życia w Berlinie, zauważyłam, że sama uwielbiam Weihnachtsmarkt. Stało się to, co przytrafia się wielu Polakom – stajemy się bardziej niemieccy niż sami Niemcy. Trudno. Ja się do tego przyznaję. Uwielbiam Weihnachtsmarkt i te cholerne kiełbaski.
Tomasz Różycki przywitał mnie w swojej pracowni stosem rozłożonych na podłodze map . Spośród nich wybraliśmy najważniejszą - atlas samochodowy Francji wydany przez Micheline.
Tomasz Różycki: Na studiach, w 1992 roku - przynajmniej tak mi się teraz wydaje - po raz pierwszy pojechałem do Francji. Znalazłem pracę, a na każdej stacji benzynowej widziałem ich mapy. Dla mnie były genialne, bardzo dokładne. Gdy zacząłem po Francji podróżować - na piechotę, stopem, czy innymi środkami transportu, te mapy stały się bezcenne. Dzięki nim zawsze wiedziałem, gdzie jestem i o co chodzi. Gdy kupiłem ten atlas, to miałem całą Francję w jednej książce!
Jacka Hugo-Badera nie trzeba było długo namawiać do rozmowy o mapie, która wisi koło jego biurka.
Hugo-Bader: Na mojej mapie jest mnóstwo karteczek. Wiele z nich pozdejmowałem lub pozakrywałem dla naszej rozmowy, bo jednak nie powinien ich nikt widzieć. Mapa pełni u mnie bardzo różne funkcje.
Wiesz, co jest najważniejsze w tym wszystkim? Mapa to jest rodzaj planu, a ja lubię widzieć plan swojej roboty. Jak o czymś piszę, to lubię mieć wizualizację, dlatego dość często spoglądam na mapę.
Magdalena Grzebałkowska zdecydowała się na rozmowę o mapie Stumilowego Lasu z "Kubusia Puchatka".
Grzebałkowska: Wybrałam mapę Stumilowego Lasu, bo jak zadałeś mi pracę domową, żebym wybrała sobie jakąś mapę, to uznałam, że najważniejsze jest pierwsze skojarzenie, a nim była właśnie mapa z “Kubusia Puchatka”. Z takiego starego wydania w granatowej okładce.
Mapa była czarno-biała i znajdowała się na wklejce, czyli zaraz za okładką a przed treścią. Bardzo szybko zaczęłam czytać książki i pamiętam, że bardzo, bardzo lubiłam “Kubusia Puchatka”.
Czytałam go pewnie kilkadziesiąt razy i zawsze patrzyłam na tę mapę, bo chciałam wiedzieć, gdzie to wszystko się dzieje. Pomagałam wyobraźni. Druga mapa, która przyszła mi od razu do głowy, to też była mapa z mojego dzieciństwa. W podstawówce miałam pokój wytapetowany na czerwono…
Kto robi dzieciom czerwone tapety, przecież to wzbudza agresję!
The podcast currently has 12 episodes available.