
Sign up to save your podcasts
Or


W Odysei Wyborczej Radia Wnet Paweł Lisiecki, radny sejmiku mazowieckiego i były poseł Prawa i Sprawiedliwości, odniósł się do coraz bardziej gorącego sporu w Europie. Jego zdaniem decyzja holenderskiego parlamentu, który zapowiedział złożenie skargi przeciwko Słowacji za wpisanie do konstytucji zapisu o dwóch płciach, jest kolejnym przejawem politycznej i kulturowej presji ze strony zachodniej części Unii.
Uważam, że Holandia wykonuje to, co jej narzucono – przez Niemcy lub Komisję Europejską
– ocenił Lisiecki. Jego zdaniem działania Amsterdamu to element szerszej strategii wymierzonej w państwa, które „nie chcą przyjmować ideologicznych nowinek”.
Słowacja kontra Bruksela
Wpisanie do konstytucji zapisu o tym, że istnieją tylko dwie płcie, wywołało protesty części organizacji europejskich, w tym Amnesty International, które uznały decyzję słowackiego parlamentu za naruszenie zasad Unii.
Zastanawiam się, czy to biologia jest niezgodna z traktatami europejskimi, czy może traktaty są niezgodne z biologią
– ironizował Lisiecki, dodając, że to może być początek kolejnej batalii przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Według niego spór nie jest tylko prawny, ale dotyczy przyszłości cywilizacji europejskiej.
To wojna o cywilizację. Czy będzie to cywilizacja europejska, oparta na wartościach i tradycji, czy posteuropejska, która sama siebie unicestwia?
– mówił polityk.
Podkreślił też, że Unia Europejska nie powinna w ogóle zajmować się sprawami światopoglądowymi.
Konstytucje narodowe stoją ponad prawem europejskim. Tymczasem Bruksela i Strasburg próbują to odwrócić, udając, że to tylko interpretacja prawa
– zauważył.
Wojna kulturowa i „poczucie wyższości Zachodu”
W ocenie Lisieckiego spór Holandii ze Słowacją jest także symbolem napięcia między „starą” a „nową” Europą.
Część zachodnich elit ma poczucie wyższości wobec krajów, które dołączyły później. Pouczają nas, co jest dobre, a co złe, jakby sami byli strażnikami cywilizacji
– komentował.
Dodał, że państwa zachodnie, które wprowadziły aborcję, eutanazję czy małżeństwa jednopłciowe, same podważają fundamenty, na których wyrosły.
To droga donikąd, która kończy się osłabieniem społeczeństw i pustką demograficzną
– ostrzegł.
Polska debata o związkach partnerskich
Z tematu unijnego rozmowa przeszła do spraw krajowych. W Sejmie procedowany jest projekt ustawy o związkach partnerskich, określanej przez rząd jako regulacja dotycząca „statusu osoby najbliższej”. Lisiecki widzi w tym projekcie próbę stopniowego zrównania związków jednopłciowych z małżeństwem.
To otwieranie drzwi. Na Zachodzie zaczynało się tak samo – od drobnych zapisów o dziedziczeniu czy wspólnym rozliczaniu, a skończyło na adopcji dzieci przez pary jednopłciowe
– mówił.
Jego zdaniem większość zapisów, które rząd chce wprowadzić, już dziś można realizować w ramach obowiązującego prawa.
Każdy może upoważnić kogo chce do wglądu w dokumenty medyczne czy majątkowe. Do tego nie potrzeba nowej ustawy – dodał.
W jego ocenie to raczej symboliczny projekt, który ma otworzyć dyskusję i przesunąć granicę społecznej akceptacji.
To nie rozwiązuje żadnego problemu, tylko tworzy nowy. Na szczęście mamy prezydenta, który jasno mówi, że nie podpisze ustaw zbliżających się do definicji małżeństwa – podkreślił.
By Radio WnetW Odysei Wyborczej Radia Wnet Paweł Lisiecki, radny sejmiku mazowieckiego i były poseł Prawa i Sprawiedliwości, odniósł się do coraz bardziej gorącego sporu w Europie. Jego zdaniem decyzja holenderskiego parlamentu, który zapowiedział złożenie skargi przeciwko Słowacji za wpisanie do konstytucji zapisu o dwóch płciach, jest kolejnym przejawem politycznej i kulturowej presji ze strony zachodniej części Unii.
Uważam, że Holandia wykonuje to, co jej narzucono – przez Niemcy lub Komisję Europejską
– ocenił Lisiecki. Jego zdaniem działania Amsterdamu to element szerszej strategii wymierzonej w państwa, które „nie chcą przyjmować ideologicznych nowinek”.
Słowacja kontra Bruksela
Wpisanie do konstytucji zapisu o tym, że istnieją tylko dwie płcie, wywołało protesty części organizacji europejskich, w tym Amnesty International, które uznały decyzję słowackiego parlamentu za naruszenie zasad Unii.
Zastanawiam się, czy to biologia jest niezgodna z traktatami europejskimi, czy może traktaty są niezgodne z biologią
– ironizował Lisiecki, dodając, że to może być początek kolejnej batalii przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Według niego spór nie jest tylko prawny, ale dotyczy przyszłości cywilizacji europejskiej.
To wojna o cywilizację. Czy będzie to cywilizacja europejska, oparta na wartościach i tradycji, czy posteuropejska, która sama siebie unicestwia?
– mówił polityk.
Podkreślił też, że Unia Europejska nie powinna w ogóle zajmować się sprawami światopoglądowymi.
Konstytucje narodowe stoją ponad prawem europejskim. Tymczasem Bruksela i Strasburg próbują to odwrócić, udając, że to tylko interpretacja prawa
– zauważył.
Wojna kulturowa i „poczucie wyższości Zachodu”
W ocenie Lisieckiego spór Holandii ze Słowacją jest także symbolem napięcia między „starą” a „nową” Europą.
Część zachodnich elit ma poczucie wyższości wobec krajów, które dołączyły później. Pouczają nas, co jest dobre, a co złe, jakby sami byli strażnikami cywilizacji
– komentował.
Dodał, że państwa zachodnie, które wprowadziły aborcję, eutanazję czy małżeństwa jednopłciowe, same podważają fundamenty, na których wyrosły.
To droga donikąd, która kończy się osłabieniem społeczeństw i pustką demograficzną
– ostrzegł.
Polska debata o związkach partnerskich
Z tematu unijnego rozmowa przeszła do spraw krajowych. W Sejmie procedowany jest projekt ustawy o związkach partnerskich, określanej przez rząd jako regulacja dotycząca „statusu osoby najbliższej”. Lisiecki widzi w tym projekcie próbę stopniowego zrównania związków jednopłciowych z małżeństwem.
To otwieranie drzwi. Na Zachodzie zaczynało się tak samo – od drobnych zapisów o dziedziczeniu czy wspólnym rozliczaniu, a skończyło na adopcji dzieci przez pary jednopłciowe
– mówił.
Jego zdaniem większość zapisów, które rząd chce wprowadzić, już dziś można realizować w ramach obowiązującego prawa.
Każdy może upoważnić kogo chce do wglądu w dokumenty medyczne czy majątkowe. Do tego nie potrzeba nowej ustawy – dodał.
W jego ocenie to raczej symboliczny projekt, który ma otworzyć dyskusję i przesunąć granicę społecznej akceptacji.
To nie rozwiązuje żadnego problemu, tylko tworzy nowy. Na szczęście mamy prezydenta, który jasno mówi, że nie podpisze ustaw zbliżających się do definicji małżeństwa – podkreślił.

35 Listeners

12 Listeners

41 Listeners

6 Listeners

38 Listeners

10 Listeners

20 Listeners

6 Listeners

9 Listeners

32 Listeners

9 Listeners

22 Listeners

2 Listeners

5 Listeners

5 Listeners