W Klubie Metali Ziem Rzadkich prowadzonym przez redaktora Krzysztofa Skowrońskiego rozmowa o nowej strategii bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych szybko zamieniła się w debatę o tym, jak powinna myśleć o swoim bezpieczeństwie Polska.
W audycji debatowali ze sobą politolog prof. Andrew Michta, były minister rozwoju Piotr Nowak oraz były prezes Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria, Szczepan Ruman.
Prof. Andrew Michta zwracał uwagę, że światowy system bezpieczeństwa jest dziś rozciągany na kilku teatrach jednocześnie. Wskazał na wojnę na Ukrainie, napięcia na Bliskim Wschodzie i potencjalnie wybuchowy Półwysep Koreański.
Politolog przypominał też, że amerykańska strategia musi godzić rosnące zadłużenie USA z koniecznością utrzymania przewagi militarnej nad Chinami.
Stany Zjednoczone zbliżają do 38 trylionów dolarów zadłużenia. My po raz pierwszy wydajemy więcej na koszt obsługiwania długu niż na budżet obronny
– zauważa, wskazując, że jednym z kluczy do zrozumienia strategii jest także kongresowa autoryzacja wydatków zbrojeniowych.
Szczepan Ruman zwraca z kolei uwagę na szeroki, wielowymiarowy charakter dokumentu przyjętego w Waszyngtonie.
To jest strategia bezpieczeństwa narodowego, czyli ona jest taka wielodomenowa. To nie jest strategia stricte militarna, wojskowa. Ona właśnie obejmuje i rynki finansowe, ekonomię. Są tam też pewne projekcje, powiedziałbym, kulturowe dotyczące Europy
– mówi. Podkreśla, że Amerykanie w tej strategii po prostu przyjmują do wiadomości własne ograniczenia i konieczność podzielenia się odpowiedzialnością.
Amerykanie powiedzieli sobie: nie możemy dłużej pełnić roli tego żandarma światowego, czyli tak jak to jest w tej strategii wpisane, Atlasa, który niesie cały pokój globalny na swoich barkach. Dłużej nas na to nie stać, musimy się podzielić. Musi Korea wziąć więcej odpowiedzialności, Japonia wziąć więcej odpowiedzialności, Europa wziąć więcej odpowiedzialności
– ocenia Ruman.
Najbardziej alarmujący ton przyjmuje jednak Piotr Nowak, który patrzy na strategię USA przez pryzmat finansów i konsekwencji dla wschodniej flanki NATO. Najpierw przypomina, jak głęboko gospodarki amerykańska i chińska są ze sobą splecione.
Chiny się bogaciły, budowały swoje zasoby. Stany Zjednoczone poszły w kierunku sektora finansowego. I proszę zauważyć tą rzecz, że rezerwy, które zgromadziły Chiny, to było około 4 trilionów dolarów, i w dużej mierze są jednym z większych nabywców amerykańskich obligacji
– wylicza. Zwraca uwagę na narastający dług i deficyty:
Prezydent Trump zapowiada, pokazuje ścieżkę, że ten deficyt co roku będzie koło 7–8%, są nie do utrzymania. (…) Dochodzimy do takiego momentu, gdzie wszyscy skupiamy się na geopolityce, skupiamy się na militariach, bo to dotyczy naszego regionu, ale de facto to podbrzusze finansowe w Stanach Zjednoczonych stało się bardzo miękkim podbrzuszem
– ocenia.
Na tym tle Nowak przechodzi do tego, co dla Polski jest kluczowe: wiarygodności amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa i artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Przypomina wypowiedź Scotta Bessenta z września, która – w jego ocenie – powinna zapalić w Warszawie wszystkie czerwone lampki.
On został zapytany, czy gdyby Rosja zaatakowała wschodnią flankę, to USA pomogą. On powiedział: no możemy dostarczyć broń, czytaj: sprzedać. Nie będziemy wysyłali swojego wojska
– mówi.
Z jego słów wynika jednoznaczna obawa: w razie rosyjskiej agresji – czy to na państwa bałtyckie, czy nawet na Polskę – Stany Zjednoczone mogłyby uznać, że obrona regionu spoczywa przede wszystkim na samych zagrożonych państwach. Nowak podkreśla, że w takim scenariuszu wiarygodność artykułu 5 NATO mogłaby zostać realnie zakwestionowana, co czyni sytuację szczególnie niepokojącą.
Dlatego jego zdaniem polska debata o strategii USA i o zapisach dotyczących relacji z Rosją nie powinna zatrzymywać się na poziomie komentarzy.
My jako Polska powinniśmy działać w taki sposób, jakby Ameryka na przykład nie przyjechała nam pomóc. Bo jeżeli my liczymy, że przyjedzie nam pomóc i się pomylimy, to tracimy niepodległość. Koszty pomyłki dla nas są tak duże, że powinniśmy obstawiać najczarniejszy scenariusz
– mówi.
Z tego wynika bardzo konkretne zadanie dla polskiej dyplomacji i wojska. Nowak apeluje o budowę realnych, gęstych więzi wojskowych i politycznych w regionie – szczególnie z państwami, które poważnie traktują bezpieczeństwo.
Powinniśmy zawiązywać relacje z Finlandią, z Norwegią, z Turcją. (…) To, co się dzieje obecnie na świecie, to minister spraw zagranicznych powinien być przynajmniej raz w miesiącu w tych stolicach, nie raz na pół roku
– podkreśla. Wskazuje też na brak wspólnych ćwiczeń z kluczowymi sojusznikami na północy.
Według byłego ministra rozwoju strategiczne partnerstwo to nie tylko traktaty, ale także osobiste relacje między dowódcami i wspólne planowanie na wypadek kryzysu.
Powinniśmy zacząć to ćwiczyć, żeby nasi dowódcy z dowódcami finlandzkimi zjedli sobie kolację, znali się, co miesiąc się widywali, budowali relacje, bo nie daj Boże, przyjdzie do sprawdzenia tych relacji, to potem przy podjęcia trudnych decyzji, który pluton, która kompania, gdzie będzie stała, no to jednak te relacje między dowódcami osobiste, zbudowanie zaufania jest kluczowe
– mówi.
Nowak podsumowuje, że Warszawa nie powinna skupiać się na interpretowaniu intencji Waszyngtonu, tylko na budowaniu własnej odporności.
My zamiast skupiać się na tym, my tu możemy dyskutować, tak? Ale my jako państwo, jako rząd nie powinniśmy skupiać się, co możemy wyczytać z tej strategii, tylko zabezpieczyć się
– podkreśla.
/fa