
Sign up to save your podcasts
Or


W Poranku Radia Wnet poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo ocenił, że “każde prawo unijne, które przychodzi do Polski jest nie implementowany wprost, tylko jest stosowana nadregulacja”.
Jak mówił, podobnie jest w kwestii projektu dotyczącego krajowego systemu cyberbezpieczeństwa. Ostrzegł, że rządowy projekt wdrażający unijne regulacje (m.in. NIS2 i tzw. toolbox) może uderzyć w tysiące firm, samorządy i media, wymuszając wymianę sprzętu który nie jest pochodzenia europejskiego.
Wszystkie te komputery, które w Chinach są produkowane będą musiały być wymienione w odpowiednim czasie
– mówił wyjaśniając, że koszty poniosą polscy przedsiębiorcy, wszystkie punkty działalności gospodarczej. Zdaniem polityka, zapowiadane przepisy pójdą dalej niż sama dyrektywa.
Będą urządzenia “dopuszczone” i “niedopuszczone”, a kryteria zatwierdzania sprzętu stworzą rynek selekcji pod auspicjami Brukseli. To miliony, jeśli nie miliardy kosztów
– wskazał.
Pejo podkreśla, że realne ryzyko leży częściej w „czynniku ludzkim” niż w pochodzeniu urządzeń: „Problemem są procedury i kultura bezpieczeństwa, a nie sam kraj produkcji”.
Polityk przestrzega, że obowiązkowa wymiana komputerów i urządzeń „nieeuropejskich” dotknie szczególnie MŚP, redakcje, drukarnie oraz instytucje publiczne.
Państwa radio, przedsiębiorcy – wszyscy zapłacą za listy "sprzętu zakazanego"
– mówił, dodając, że za procesem „stoi duży lobbing i wielkie pieniądze”.
W szerszym kontekście cyfrowym Pejo krytykuje również krajową ustawę wdrażającą DSA.
Grozi nam przede wszystkim cenzura. I to trzeba powiedzieć jasno. Architekci tej ustawy mówią, że walczą o dobro, o ochronę. Przede wszystkim podpierają się dziećmi, młodzieżą, ochronę dóbr osobistych i tak dalej. W piękne słowa to wszystko ubierają, a tak naprawdę kryje się za tym cenzura
– mówił.
Powstaje urząd cenzorski – prezes UKE będzie mógł uznaniowo blokować treści i nawet całe portale pod hasłem walki z "dezinformacją" czy "mową nienawiści"
– mówił.
Według niego sygnaliści oraz mechanizmy zgłoszeń „zamienią spór polityczny w filtr treści”, a krytyka Zielonego Ładu czy polityki klimatycznej „może być wycinana jako ‘dezinformacja’”.
By Radio WnetW Poranku Radia Wnet poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo ocenił, że “każde prawo unijne, które przychodzi do Polski jest nie implementowany wprost, tylko jest stosowana nadregulacja”.
Jak mówił, podobnie jest w kwestii projektu dotyczącego krajowego systemu cyberbezpieczeństwa. Ostrzegł, że rządowy projekt wdrażający unijne regulacje (m.in. NIS2 i tzw. toolbox) może uderzyć w tysiące firm, samorządy i media, wymuszając wymianę sprzętu który nie jest pochodzenia europejskiego.
Wszystkie te komputery, które w Chinach są produkowane będą musiały być wymienione w odpowiednim czasie
– mówił wyjaśniając, że koszty poniosą polscy przedsiębiorcy, wszystkie punkty działalności gospodarczej. Zdaniem polityka, zapowiadane przepisy pójdą dalej niż sama dyrektywa.
Będą urządzenia “dopuszczone” i “niedopuszczone”, a kryteria zatwierdzania sprzętu stworzą rynek selekcji pod auspicjami Brukseli. To miliony, jeśli nie miliardy kosztów
– wskazał.
Pejo podkreśla, że realne ryzyko leży częściej w „czynniku ludzkim” niż w pochodzeniu urządzeń: „Problemem są procedury i kultura bezpieczeństwa, a nie sam kraj produkcji”.
Polityk przestrzega, że obowiązkowa wymiana komputerów i urządzeń „nieeuropejskich” dotknie szczególnie MŚP, redakcje, drukarnie oraz instytucje publiczne.
Państwa radio, przedsiębiorcy – wszyscy zapłacą za listy "sprzętu zakazanego"
– mówił, dodając, że za procesem „stoi duży lobbing i wielkie pieniądze”.
W szerszym kontekście cyfrowym Pejo krytykuje również krajową ustawę wdrażającą DSA.
Grozi nam przede wszystkim cenzura. I to trzeba powiedzieć jasno. Architekci tej ustawy mówią, że walczą o dobro, o ochronę. Przede wszystkim podpierają się dziećmi, młodzieżą, ochronę dóbr osobistych i tak dalej. W piękne słowa to wszystko ubierają, a tak naprawdę kryje się za tym cenzura
– mówił.
Powstaje urząd cenzorski – prezes UKE będzie mógł uznaniowo blokować treści i nawet całe portale pod hasłem walki z "dezinformacją" czy "mową nienawiści"
– mówił.
Według niego sygnaliści oraz mechanizmy zgłoszeń „zamienią spór polityczny w filtr treści”, a krytyka Zielonego Ładu czy polityki klimatycznej „może być wycinana jako ‘dezinformacja’”.

35 Listeners

12 Listeners

41 Listeners

6 Listeners

38 Listeners

10 Listeners

20 Listeners

6 Listeners

10 Listeners

32 Listeners

9 Listeners

23 Listeners

2 Listeners

5 Listeners

5 Listeners