
Sign up to save your podcasts
Or


Drony, brak ewakuacji, zaginieni żołnierze i cywile – tak wygląda dziś Donbas. – Rosja morduje i bierze ludzi jako zakładników – mówi Monika Andruszewska w rozmowie z Radiem Wnet.
– relacjonuje Monika Andruszewska, dziennikarka i wolontariuszka od lat pracująca na wschodzie Ukrainy.
Zabijają wszystkich
– mówi Andruszewska. Jak relacjonuje, w Pokrowsku rosyjskie grupy szturmowe po wejściu do miasta „rozstrzelały kilku cywilów”.
Według jej relacji, rosyjskie drony FPV stanowią dziś największe zagrożenie. Atakowane są wszystkie pojazdy cywilne, karetki i samochody ewakuacyjne.
Rosja celowo uniemożliwia ucieczkę z okupowanych terenów, by wziąć jak najwięcej Ukraińców jako zakładników– podkreśla.
Miesiące w okopach
W wielu oddziałach ukraińska piechota spędza na pozycjach miesiące bez możliwości rotacji, a tzw. „strefa śmierci” sięga 10–15 kilometrów od linii frontu.
Żołnierze muszą pokonywać ten dystans pieszo, czekając na złą pogodę, by drony ich nie zauważyły. Każdy pojazd jest natychmiast niszczony– tłumaczy wolontariuszka.
Andruszewska mówi również o dramacie rodzin zaginionych.
Kiedy publikuję zdjęcia z przekazywania pomocy, dostaję wiadomości od matek: „szukam syna, był w tej brygadzie, nie wiem, co się z nim stało”. Nie można im powiedzieć prawdy, dopóki nie ma ciała. A po ciała nie da się wrócić, bo to oznaczałoby śmierć kolejnych żołnierzy– relacjonuje.
Zbiórka dla żołnierzy
Wspólnie z pisarzem Szczepanem Twardochem organizuje zbiórki na roboty naziemne i sprzęt dla operatorów dronów.
To one ratują życie, transportują rannych i utrudniają Rosjanom ataki. Im silniejszy ukraiński zwiad powietrzny, tym bezpieczniejsze są miasta, takie jak Kramatorsk– wyjaśnia.
Zbiórkę można znaleźć TUTAJ.
Ludzie wierzą w cud
Kramatorsk, położony zaledwie 20 kilometrów od frontu, wciąż zamieszkuje ok. 60 tysięcy osób.
Ludzie przyjeżdżają z zajętych miejscowości. Wielu z nich mówi, że Rosja ich ściga – uciekają z jednego miasta do drugiego, zawsze jak najbliżej domu– mówi Andruszewska.
Według niej nawet ostatnie w miarę funkcjonujące miasta obwodu donieckiego – Słowiańsk i Kramatorsk – są coraz częściej celem rosyjskich dronów.
Moi znajomi, którzy tam zostali, wiedzą, że będą musieli wyjechać, bo jeśli Rosjanie wejdą, zostaną zabici. A mimo to zwlekają, chcą spędzić w domu każdą możliwą chwilę– opowiada.
Mieszkańcy śledzą każde doniesienie z frontu i z Zachodu, wciąż wierząc, że ich tragedia może się nie powtórzyć.
Wierzą w cud. Ale jedyne, co możemy dziś zrobić, to wspierać ukraińską armię, by mogła bronić tych terenów jak najdłużej– podsumowuje Andruszewska.
By Radio Wnet
Drony, brak ewakuacji, zaginieni żołnierze i cywile – tak wygląda dziś Donbas. – Rosja morduje i bierze ludzi jako zakładników – mówi Monika Andruszewska w rozmowie z Radiem Wnet.
– relacjonuje Monika Andruszewska, dziennikarka i wolontariuszka od lat pracująca na wschodzie Ukrainy.
Zabijają wszystkich
– mówi Andruszewska. Jak relacjonuje, w Pokrowsku rosyjskie grupy szturmowe po wejściu do miasta „rozstrzelały kilku cywilów”.
Według jej relacji, rosyjskie drony FPV stanowią dziś największe zagrożenie. Atakowane są wszystkie pojazdy cywilne, karetki i samochody ewakuacyjne.
Rosja celowo uniemożliwia ucieczkę z okupowanych terenów, by wziąć jak najwięcej Ukraińców jako zakładników– podkreśla.
Miesiące w okopach
W wielu oddziałach ukraińska piechota spędza na pozycjach miesiące bez możliwości rotacji, a tzw. „strefa śmierci” sięga 10–15 kilometrów od linii frontu.
Żołnierze muszą pokonywać ten dystans pieszo, czekając na złą pogodę, by drony ich nie zauważyły. Każdy pojazd jest natychmiast niszczony– tłumaczy wolontariuszka.
Andruszewska mówi również o dramacie rodzin zaginionych.
Kiedy publikuję zdjęcia z przekazywania pomocy, dostaję wiadomości od matek: „szukam syna, był w tej brygadzie, nie wiem, co się z nim stało”. Nie można im powiedzieć prawdy, dopóki nie ma ciała. A po ciała nie da się wrócić, bo to oznaczałoby śmierć kolejnych żołnierzy– relacjonuje.
Zbiórka dla żołnierzy
Wspólnie z pisarzem Szczepanem Twardochem organizuje zbiórki na roboty naziemne i sprzęt dla operatorów dronów.
To one ratują życie, transportują rannych i utrudniają Rosjanom ataki. Im silniejszy ukraiński zwiad powietrzny, tym bezpieczniejsze są miasta, takie jak Kramatorsk– wyjaśnia.
Zbiórkę można znaleźć TUTAJ.
Ludzie wierzą w cud
Kramatorsk, położony zaledwie 20 kilometrów od frontu, wciąż zamieszkuje ok. 60 tysięcy osób.
Ludzie przyjeżdżają z zajętych miejscowości. Wielu z nich mówi, że Rosja ich ściga – uciekają z jednego miasta do drugiego, zawsze jak najbliżej domu– mówi Andruszewska.
Według niej nawet ostatnie w miarę funkcjonujące miasta obwodu donieckiego – Słowiańsk i Kramatorsk – są coraz częściej celem rosyjskich dronów.
Moi znajomi, którzy tam zostali, wiedzą, że będą musieli wyjechać, bo jeśli Rosjanie wejdą, zostaną zabici. A mimo to zwlekają, chcą spędzić w domu każdą możliwą chwilę– opowiada.
Mieszkańcy śledzą każde doniesienie z frontu i z Zachodu, wciąż wierząc, że ich tragedia może się nie powtórzyć.
Wierzą w cud. Ale jedyne, co możemy dziś zrobić, to wspierać ukraińską armię, by mogła bronić tych terenów jak najdłużej– podsumowuje Andruszewska.

35 Listeners

12 Listeners

41 Listeners

6 Listeners

38 Listeners

10 Listeners

20 Listeners

6 Listeners

9 Listeners

32 Listeners

9 Listeners

22 Listeners

2 Listeners

5 Listeners

5 Listeners