Niemcy zmieniają konstytucję, by wydawać więcej na obronność. Chadecy, socjaldemokraci i Partia Zielonych zagłosowali w Bundestagu za modyfikacją tzw. hamulca zadłużenia. Zakłada on, że deficyt budżetowy nie może przekroczyć 0,35 proc. PKB. W wyniku zmiany wydatki na obronność przekraczające 1 proc. PKB zostaną wyłączone z tej kalkulacji.
Ta decyzja, jak stwierdził lider CDU Friedrich Merz, który prawdopodobnie niebawem zostanie kanclerzem, to pierwszy duży krok w kierunku nowej europejskiej wspólnoty obronnej.
Są to ogromne pieniądze. Wszystkie instytuty ekonomiczne w Niemczech podniosły prognozy wzrostu gospodarczego, nawet do 1 proc. PKB. Pojawiają się jednak także głosy krytyczne – wpompowanie dużych środków w gospodarkę nic nie da, jeżeli nie posiada ona mocy przerobowych w postaci wykwalifikowanej siły roboczej. Może to jedynie doprowadzić do wzrostu inflacji, także w sektorze zbrojeniowym.
Niemiecka infrastruktura drogowa, kolejowa czy cyfrowa nie jest w najlepszym stanie. Od lat mówi się, że wymaga szybkich inwestycji. Powstanie funduszu o wartości 500 mld euro postulował na przykład ekonomista Marcel Fratzcher i dziś jego postulat się realizuje.
Jest oczywiste, że infrastruktura drogowo-kolejowa ma ogromne znaczenie dla obronności, zwłaszcza dla wsparcia wschodniej flanki NATO. Jeżeli chodzi o drogi, to nie jest jeszcze najgorzej, ale kolej ma ogromne problemy, o czym wie każdy, kto podróżował ostatnio Deutsche Bahn po Niemczech.
Wiemy też, że Niemcy borykają się z dużymi problemami gospodarczymi. Volkswagen planuje zamykać linie produkcyjne i zakłady. Istnieje szansa, że część miejsc pracy zostanie uratowanych dzięki zwiększeniu produkcji uzbrojenia. Rheinmetall już wyraził zainteresowanie przejęciem zakładów VW
- tłumaczy dr Piotr Andrzejewski z Instytutu Zachodniego.