Wartość indeksu giełdowego S&P 500 spadła o prawie 5 proc. po ogłoszeniu przez Donalda Trumpa nowych stawek celnych. Oznacza to, że z amerykańskiej giełdy wyparowało niecałe 2,5 bln dolarów. Prezydent powiedział, że spodziewał się zamieszania na rynkach finansowych w związku z najwyższymi od stulecia cłami. Gospodarka, jak stwierdził, ma wiele problemów, ponieważ jest chorym pacjentem.
Prezes Rezerwy Federalnej Jay Powell powiedział, że decyzja Trumpa przyniesie Stanom Zjednoczonym większą inflację i wolniejszy wzrost gospodarczy. Prezydent domaga się natomiast od niego, by obniżył stopy procentowe.
Chiny w odpowiedzi ogłosiły wprowadzenie dodatkowych ceł na amerykańskie towary w wysokości 34 proc. Ponadto chcą objąć ograniczeniami eksport części metali ziem rzadkich. Unia Europejska z kolei obawia się, że amerykańskie cła na Chiny, które po wprowadzeniu nowych stawek wyniosą 54 proc., spowodują zalew jej rynku towarami chińskimi.
Według ekspertów cytowanych przez The Moscow Times, Rosja może w krótkim okresie skorzystać na wojnie celnej pomiędzy Pekinem a Waszyngtonem. 15 proc. importu produktów rolniczych Chin pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, a z Rosji niecały jeden procent. Nowe stawki celne mogą zmienić ten stosunek.
Wśród państw, które mogą wyciągnąć pewne korzyści z tej sytuacji są Chiny. Otwiera się dla nich pewne okno możliwości, w którym mogą wzmocnić swoją ofertę rozwojową dla państw globalnego południa. To właśnie one są obłożone najwyższymi cłami. Pekin ma okazję przeciągnąć je na swoją stronę. W najbliższych dniach przewodniczący Komunistycznej Partii Chin ma odbyć podróż do państw takich jak Wietnam, Kambodża czy Malezja.
Wiemy także, że na liście nowych ceł nie znalazły się Rosja i Białoruś, co może sugerować, że Stany Zjednoczone są wciąż otwarte na rozmowy ws. szerszego resetu. Natomiast na pewno cła będą działać na niekorzyść stosunków transatlantyckich. Już teraz mamy wątpliwości co do amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa, a teraz dochodzi do tego wojna handlowa.
Jeżeli unijna odpowiedź dotnie amerykański sektor finansowy i cyfrowy, możemy się spodziewać, że Waszyngton jeszcze bardziej zaostrzy swoje stanowisko
- tłumaczy dr Marek Stefan, zastępca redaktora naczelnego Układu Sił.