Franciszek Józef sprawował swój urząd cesarza wielonarodowościowej monarchii Habsburgów bardzo sumiennie. Uważał on, że wystawna reprezentacja nie jest najważniejszym zadaniem cesarza, lecz przez całe życie widział się w roli pierwszego urzędnika swojego cesarstwa z 56 milionami poddanych. Dlatego większość czasu cesarz spędzał w swoim gabinecie, gdzie zagłębiał się we wszystkie akta, które przedkładano mu do podpisu. Monarcha rozpoczynał swój dzień przed godziną piątą rano, a na spoczynek udawał się dopiero późnym wieczorem po oficjalnych kolacjach, rautach lub balach. Na ścianie za biurkiem oraz po lewej stronie gabinetu widzimy portrety Elżbiety pędzla Franza Xavera Winterhaltera, przedstawiające cesarzową z rozpuszczonymi włosami. Te wizerunki „anielskiej Sisi”, jak Franciszek Józef zwykł nazywać swoją ukochaną żonę, należały do ulubionych portretów cesarza. Uchylone wąskie drzwi na tyłach gabinetu prowadzą do pokoju, gdzie przyboczny kamerdyner cesarza, Eugeniusz Ketterl, oczekiwał na każde wezwanie. Odpowiedzialny za zdrowie i dobre poczucie cesarza, był zawsze do dyspozycji monarchy, podawał mu śniadania i małe posiłki, które władca spożywał przy biurku.