O! Matylda dzwoni…
-Halo? Cześć!
– Cześć Grażynko. Nie przeszkadzam?
– Nie przeszkadzasz! Właśnie weszłam do domu. Mów, jak się czujesz?
– Ogólnie wszystko jest OK, ale cały czas jest mi niedobrze i często czuję się fatalnie…
– O jejku. To ponoć normalne w ciąży. Słyszałam, że na nudności pomaga herbata z mięty oraz imbir.
– Grażynko…Herbatki z mięty mam już po dziurki w nosie. Piję miętę, wącham miętę i za niedługo zamienię się w miętę.
– Biedactwo! A byłaś u lekarza?
– No oczywiście! Chodzę na regularne kontrole, na testy, odżywiam się dobrze i zawsze słyszę jedno i to samo.
– Chyba wiem co: „że to minie”, „że to normalne”…
– No otóż to! Dokładnie.
– Hm… Wygląda na to, że po prostu fatalnie znosisz ciążę.
– No tak, tak. Wiesz, jak to jest… Te nudności…
– Właśnie nie wiem „jak to jest”, bo przecież nigdy nie byłam w ciąży. Muszę przylecieć do Walii i mocno cię przytulić.
– O tak! Planujesz nas odwiedzić?
– No sęk w tym, że właśnie nie wiem. Tom leci za miesiąc do rodziców, bo mają perłową rocznicę ślubu. Teoretycznie moglibyśmy lecieć razem, ale w praktyce chyba nie dostanę urlopu. Mam w pracy ważny kurs pierwszej pomocy.
– I nie możesz go przełożyć?
– Nie sądzę. To naprawdę ważny kurs i w dodatku jest obowiązkowy!
– I akurat za miesiąc…
– No co za pech, popatrz!
– Grażynko, a perłowa rocznica to ile lat po ślubie?
– Trzydzieści! I wyobraź sobie, że tato Toma, Martin, kupił swojej żonie prawdziwe perłowe kolczyki!
– Żartujesz!? Jaki wspaniały pomysł!
– Prawda? Ale to nic! Za niedługo dziadek Leon i babcia Zofia będą obchodzić szmaragdowe gody!
– Szmaragdowe gody? To ile lat razem?
– Pięćdziesiąt pięć!
– Grażynko, a kiedy dokładnie jest ich rocznica?
– Dwudziestego kwietnia.
– Musimy coś zorganizować…
– To prawda.
– Grażynko, przepraszam cię, muszę lecieć. Jest mi niedobrze!!!
– Ojej, OK. Pa!!!