Państwa członkowskie NATO zgodziły się wydawać 5 proc. PKB na cele związane z obronnością. Decyzja zapadła tuż przed szczytem, który odbędzie się w Hadze. Domagali się tego sekretarz generalny sojuszu Mark Rutte oraz prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.
Rutte chciał, by terminem osiągnięcia tego celu był rok 2032, jednak ostatecznie, według źródeł dyplomatycznych Agencji Reutera, będzie to rok 2035. W 2029 roku nastąpi natomiast przegląd tego celu.
Państwa NATO zdecydowały się przeznaczać 3,5 proc. PKB stricte na wydatki militarne, natomiast 1,5 proc. na mające wpływ na bezpieczeństwo, takie jak infrastruktura czy obrona cywilna.
Jedynym państwem, które wyłamało się z tej decyzji jest Hiszpania, która uzyskała dla siebie specjalne wyłączenie. Jej premier Pedro Sanchez powiedział, że Madryt jest w stanie zrealizować tzw. cele dotyczące zdolności obronnych sojuszu, wydając na to jedynie 2,1 proc. PKB. Stwierdził również, że wyższy poziom wydatków zagroziłby systemowi dobrobytu w Hiszpanii.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump skrytykował Sancheza mówiąc, że skoro wszyscy płacą, to Hiszpania także musi. Jednocześnie sam sugerował, że USA nie muszą osiągać tego poziomu, ponieważ przez wiele lat zapewniały bezpieczeństwo Staremu Kontynentowi.
Aby wyjść naprzeciw postulatom strony amerykańskiej — a w zasadzie można powiedzieć: ultimatum ze strony prezydenta Trumpa, który domagał się znaczącego wzrostu wydatków obronnych, do poziomu 5% PKB — sojusznicy przyjęli taką formułę, która pozwala na formalne poparcie tej deklaracji przez wszystkie państwa członkowskie. Warto zaznaczyć, że w toku negocjacji zgłaszano obiekcje, między innymi Hiszpania, ale ojusznicy do końca dyskutowali również o horyzoncie czasowym, przy czym część państw, zwłaszcza na wschodniej flance NATO, postulowała szybsze tempo. Na przykład państwa bałtyckie wskazywały rok 2030 jako optymalny termin dojścia do poziomu 5% PKB.
Z punktu widzenia krajów wschodniej flanki NATO oraz regionu Morza Bałtyckiego kluczowe jest, aby te zwiększone inwestycje obronne — mimo że mogą dopuszczać pewne przesunięcia budżetowe czy kreatywną księgowość — faktycznie przekładały się na realny wzrost potencjału wojskowego. Chodzi zarówno o zwiększenie liczebności żołnierzy i formacji taktycznych, jak i o jakościowy postęp w zakresie modernizacji technicznej sił zbrojnych. Wszystko po to, aby wypełnić treścią, czyli realnymi zasobami i zdolnościami, regionalne plany obronne NATO, które zostały przyjęte na szczycie w 2023 roku.
W tym kontekście kluczowe znaczenie mają również nowe cele zdolności wojskowych (NATO Capability Targets), przyjęte 5 czerwca przez ministrów obrony państw NATO. W ramach procesu planistycznego NATO (NATO Defence Planning Process) każde państwo członkowskie zobowiązało się do osiągnięcia określonych zdolności wojskowych — zarówno w perspektywie krótkoterminowej (najbliższe lata), jak i w dłuższym horyzoncie, sięgającym ponad dekady. Nowe cele są oceniane jako przełomowe — największy zwrot od czasów zakończenia zimnej wojny. Sojusz zobowiązuje się bowiem do odbudowy zdolności w zakresie obrony zbiorowej i odstraszania na poziomie porównywalnym z okresem zimnowojennym. Wszystko to ma na celu skuteczne odstraszanie Rosji, a jednocześnie uwzględnia amerykańskie plany stopniowego zmniejszania wojskowej obecności USA w Europie na rzecz innych regionów, w szczególności Indo-Pacyfiku i polityki powstrzymywania Chin
- tłumaczy Piotr Szymański z Ośrodka Studiów Wschodnich.