Mam dla Ciebie dwie wiadomości: dobrą wiadomość i złą wiadomość.
Dobra wiadomość brzmi tak: nasze mózgi jest bardzo łatwo programować. To jest jednocześnie i ta zła wiadomość, bo oznacza realnie, że jesteśmy tak samo podatni na dobre jak i na złe wpływy. Mówiąc inaczej, jesteśmy maszynami, które ciągle się uczą. Zwłaszcza wtedy, gdy chcą się uczyć.
Neurobiologia mówi nam wyraźnie, że kiedy jesteś w czyjejś obecności, wasze mózgi zaczynają dopasowywać się do swoich częstotliwości. Synchronizujesz się - na poziomie biologicznym - ze swoim środowiskiem. To dlatego tak bardzo pociągają nas charyzmatyczni ludzie, to dlatego lubimy ocierać się o tych, którzy - jak to się ładnie mówi - są WIĘKSI niż życie. I bardzo słusznie, bo o ile kontakt osobisty jest najlepszym i najsilniejszym sposobem, czytanie, oglądanie, słuchanie czy nakierowane wyobrażanie również działają. A tym samym brak bezpośredniego dostępu do źródła inspiracji przestaje być wymówką: mamy dziś narzędzia o jakiś nie śniło się ludziom jeszcze 25 lat temu.
Mam taką swoją teorię. Nie mam pojęcia jak jest z tym u Ciebie, ale u mnie to prawda absolutna. Wiem - po swoich poziomach energii i samopoczucia - że kompromisy mnie osłabiają. Wygaszają. Obniżają moje poczucie samozadowolenia, poczucie wartości i mojej mocy. Sprawiają, że czuję się mniejszy, słabszy, bardziej podatny na zranienie. To może być kilka małych kompromisów albo jeden większy - czyli może chodzić albo o ich ilość albo o ich jakość - ale tak to wygląda. Czuję się wtedy jak gówno.
Powodem dla którego tak się dzieje jest to, że życie bywa ciężkie, życie bywa niebezpieczne i życie jest - co do tego nie ma żadnych wątpliwości - związane z cierpieniem. Dlatego tak bardzo potrzebujemy sensu, dlatego tak bardzo potrzebujemy POCZUCIA kontroli, poczucia, czy też ŚWIADOMOŚCI, że mamy wpływ na nas samych (świat wewnętrzny) i na środowisko, w którym jesteśmy (świat zewnętrzny).
Co przywraca nam pierwszą myśl tego postu: skoro wiemy, że dość łatwo na nasz mózg wpłynąć, zobaczmy co zrobić, by ilość kontroli i wpływu zwiększać, by kompromisów było mniej i abyśmy mogli przeżyć życie (jak najbardziej) na naszych warunkach.
Frank Sinatra śpiewa o tym, żeby żyć PO SWOJEMU a więc na WŁASNYCH WARUNKACH:
https://youtu.be/5AVOpNR2PIs
Zanim powiem CO robić, zobaczmy na chwilę JAK funkcjonujemy. Wspominałem już o tym na blogu nie raz, ale zdaję sobie sprawę, że masz swoje życie i nie zajmujesz się uczeniem tego co piszę na pamięć, zatem parę rzeczy powtórzę - ale obiecuję, tylko tych najważniejszych.
Wiemy, że mamy coś takiego jak umysł świadomy i umysł podświadomy. To oczywiście tylko modele, metafory, skróty, które pozwalają nam zrozumieć nas samych nieco lepiej, nie zmienia faktu, że z punktu widzenia naszych tutaj potrzeb, to modele wygodne. Tak więc przy nich zostajemy: świadomość i podświadomość.
Wiele jest na ten temat teorii, ale zaproponuję Ci ten model, który uważam za najbardziej zgrabny, wygodny i elegancki. Pomyśl sobie tak: to co nazywamy podświadomością to Twój mózg, mózg rozumiany jako biologiczny organ. Czyli to co jest w czaszce.
Umysł świadomy to funkcja mózgu przy czym funkcja absolutnie wyjątkowa, bo ona to właśnie odróżnia nas od zwierząt. Świadomość bowiem pozwala nam na wybór, celowe, zaplanowane działanie, logiczne i racjonalne myślenie. Nasza świadomość pozwala nam żyć z INTENCJĄ. To świadomość jest najwyższą formą człowieczeństwa.
Jeśli uznamy, że jako gatunek jesteśmy pół-Bogami, to mózg jest częścią zwierzęcą a umysł świadomy częścią boską.
Jeśli zwrócisz swoją uwagę (właśnie nakierowałem strumień światła Twojego umysłu świadomego w wybranym przeze mnie kierunku) na słowo podświadomość to zobaczysz przedrostek POD- sugerujący, kto tu powinien być podopiecznym a kto opiekunem, kto tu ma być podwładnym a kto szefem, kto ma być żołnierzem a kto generałem.