Dopiero niedawno „ciężka praca” stała się powodem do dumy, a nie wstydu z powodu braku talentu, finezji i, przede wszystkim, sprezzatury - Nassim TALEB
Uwielbiam ten cytat. Jest genialny. I bardzo głęboko wnika we współczesną psychologię - czyli potrzebę ekspozycji, pokazania swojego cierpienia (jakie to do głębi chrześcijańskie) oraz szukania poklasku i akceptacji grupy - no i , co dziś najważniejsze, emocjonalnego ekshibicjonizmu w czasach, kiedy środki do celu (np. "przepracowywanie" swoich traum z psychoterapeutą czy bycie na diecie - tu wpisz sobie czy keto czy wege) stały się, same w sobie, celem.
Oczywiście myk polega na tym, że kluczem do sprezzatury jest ciężka praca - ale ciężka praca którą ukrywasz a nie którą się chwalisz. Ale my dziś, rzekomo, żyjemy w czasach transparencji. Jeśli nie wiesz co oznacza transparencja - spiszę z wyjaśnieniem. Transparencja oznacza brak klasy, pretensjonalność, narcyzm i potrzebę przypodobania się. W skrócie - jest przeciwieństwem autonomii, tudzież osobistej władzy.
A to właśnie autonomia, czyli budowanie i utrzymywanie władzy osobistej, jest tematem tegoż jakże wyczekiwanego wpisu.
Wybitny amerykański kompozytor, dyrygent i pianista Leonard BERNSTEIN nauczał, że prawdziwy artystyczny performance składa się z TRZECH elementów:
DECORO: czyli z ciężkiej pracy, treningów, wysiłku, często w pocie czoła oraz samotności. Idąc za FRISELLĄ i GROVEREM z poprzedniego wpisu - to jest faza przygotowywania do wygrywania.
SPREZZATURA: to faza druga, czyli sztuka lekkości, nonszalancji, zainspirowanego działania, przepływu w skrócie. Jest ona, oczywiście, niemożliwa bez fazy DECORO. Czyli mamy tu paradoks, który paradoksem nie jest: ciężka, świadoma praca, tresura (nieładnie to ujmując), prowadzi do spontaniczności - o ile jej i sobie na to pozwolimy.
Potem, jak uczył BERNSTEIN, następuje jeszcze faza trzecia i ostatnia, czyli:
GRAZIA: czyli gracja, czyli światło wielkości i geniuszu, które to unosi się nad artystą, który przez fazę DECORO przeszedł do fazy SPREZZATURY.
Mówiąc inaczej, metaforą: jeśli SUKCES jest górą, DECORO to 9/10 góry, z jej podstawą włącznie, SPREZZATURA to wierzchołek, czyli jej szczyt a GRAZIA to słońce, które nad tym wierzchołkiem się unosi.
Czyli: DECORO prowadzi do SPREZZATURY a SPREZZATURA rodzi GRAZIE.
DECORO bez SPREZZATURY to wyrywanie sobie zębów. SPREZZATURA bez DECORO to pewna klęska. DECORO plus SPREZZATURA równa się GRACJA - bo ostatnia rzecz której chcesz, jeśli mieszkać w krainie martyrologii i samoudręczenia.
Mistrz ciężkiego uderzenia w lekkim stylu, Pan Charlie WATTS, the ROLLING STONES (foto: NYTimes.com)
Pamiętam jeszcze czasy, to było ze 20-25 lat temu, kiedy nasza wybitna wtedy reprezentacja piłki nożnej biła kolejne rekordy w minutach bez strzelonego gola. Któryś z dziennikarzy miesięcznika CKM napisał wtedy dowcipnie, że trudno w sumie ich za to winić, bo nie każdy dobrze czuje się z piłką, czyli okrągłym przedmiotem którego nie da się ani położyć ani postawić. Jednak nawet wtedy nie brakowało chłopakom bojowości w znajdowaniu kolejnych wymówek ich chujowej gry oraz - co bardzo ważne kiedy jesteś przegrywem - bezwzględnego i bezwarunkowego poczucia wyższości moralnej - niezależnie od okoliczności.
Tak się bowiem dziwnie na tym świecie dzieje, że (o czym wspominałem we wcześniejszych materiałach) naszym życiem rządzi słowo na S - i nie chodzi tutaj o SEKS, tylko o STATUS. Wszyscy bowiem jesteśmy w biznesie zwiększania tudzież przynajmniej utrzymywania naszego statusu. Nic nie poradzisz - stadne z nas zwierzęta.
Znawcy tematu STATUSU, w tym autor Will STORR wyróżniają w temacie STATUSU trzy rodzaje gier:
Gry DOMINACJI
Gry NIESKAZITELNOŚCI i
Gry SUKCESU
W grach DOMINACJI twój status opiera się głownie na budzeniu STRACHU czy RESPEKTU. Przykładem jest tu np. kariera w mafii [w "majfii" jak mawiał jeden z bohaterów książki "Chłopcy z ferajny"] czy jednostkach specjalnych.