Moim skromnym zdaniem najbardziej poruszająca piosenka z albumu "The Final Cut", centralna część płyty. Dotyczy historii lotnika, strzelca pokładowego z zestrzelonego bombowca, który ginie marząc sennie o bezpiecznym świecie w przyszłości, bez wojen i cenzury.
Poprzedni utwór, "The Hero's Return”, kończy się „słowami konającego strzelca, słyszanymi przez intercom", po nalocie na Drezno. Senne marzenie strzelca zaczyna się, gdy spada on na ziemię nad wrogim terytorium. Marzy wówczas o idealnym świecie, w którym wojny byłaby niepotrzebne i nikt nie musiałby cierpieć, w którym mężczyźni nie musieliby spać w okopach. Wyobraża też sobie rodziców na własnym pogrzebie, z nadzieją że zapamiętają jego marzenie.
Fragment o "jakimś skrawku pola w obcym kraju" pochodzi z wiersza "The Soldier" Ruperta Brooke'a.
"Szaleńcy nie wysadzają muzyków zdalnie sterowanymi bombami" - to nawiązanie do pewnych zamachów IRA.
Zamiast sola gitaryowego Gilmoura, słyszymy tu saksofon Raphaela Ravenscrofta (ten od słynnego "Baker Street").
Narodową Orkiestrę Filharmoniczną poprowadził Michael Kamen.