Kochani,Zwróćmy dziś uwagę na wypowiedź Jezusa, z poniedziałku po Wielkie Niedzieli: "Zostało napisane, że Chrystus będzie cierpiał, trzeciego dnia zmartwychwstanie i w Jego imię głoszone będzie wszystkim narodom – poczynając od Jerozolimy – opamiętanie dla przebaczenia grzechów. Wy jesteście tego świadkami. A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś nie ruszajcie się z miasta, dopóki nie zostaniecie wyposażeni w moc z nieba." (Łk 24:46; SNP).To niesamowite, że my, dzisiaj, głosząc potrzebę opamiętania mamie, tacie, mężowi, żonie, synowi, córce, dziadkowi, babci, wnukowi, wnuczce, koledze, koleżance, jesteśmy wykonawcami tych słów z Ewangelii – i kontynuatorami tego, co "Wykonało się" na Krzyżu. Tego przywileju nie da się porównać z niczym!W kontekście tej wypowiedzi Jezusa koronawirus spełnia szczególną rolę. "Nie ruszajcie się z miasta". Hmm. Dawno nie stworzono nam takiej okazji. Urzędowo umocowanej! Przypomina mi ona godzinę policyjną sprzed lat, kiedy to forsując parkany przydomowych ogrodów, spotykaliśmy się na modlitwę. Teraz wygląda to na niepotrzebne. Widzimy się na ekranach. "Rozmowy są – jak dawniej – kontrolowane", ale zawsze miało to dobrą stronę: Załatwiało ważną część głoszenia.Bardziej interesujące jest jednak to: "Nie ruszajcie się z miasta, dopóki nie zostaniecie wyposażeni w moc z nieba". Tą mocą z nieba jest Duch Święty. Bez niego ani rusz. Bóg przez koronawirus już sporo zmienił. Któż by się spodziewał takiej skuteczności, takiego tempa, tak oryginalnego obrotu spraw. Dopóki więc każe nam się "nie ruszać z miasta", trwajmy w rozmowie z Nim – ile się da – otwarci na wyposażenie w moc z Nieba. Chodzi nam bowiem nie o samo chwytanie okazji, lecz o działanie na Boży sposób, sposób wart korony. Jesteście treścią moich modlitw.
Wasz, jak zawsze –Piotr