
Sign up to save your podcasts
Or
„Myślałam, że ASAP to imię” – mówi Dorota Peretiatkowicz w podcaście „zaTASKowani 2”. O tym, jak zmienia się język pracy i gdzie czyhają pułapki – także międzypokoleniowe – rozmawiamy w ósmym odcinku z Dorotą oraz jej drugą połową w duecie Socjolożki.pl, Katarzyną Krzywicką oraz Tomaszem Wileńskim, CEO iSlay_tech. To rozmowa o mailozie, milczeniu w odpowiedzi i przekleństwach, które czasem bywają bardziej zrozumiałe niż korpomowa.
Dziś rozmawiamy o zasadach etykiety w pracy związanej z językiem, ale żeby nie wyszedł z tego jeden z prostych poradników, które jak wiadomo w prawdziwej korporacji raczej nie działają, podejdziemy do tematu bardziej autorsko i selektywnie, w zacnym gronie –znawców tzw. pracowych szachów: Tomasz Wileński, prezes firmy analitycznej, iSlay_tech, który posiada ponad 20 letnie doświadczenie w branży internetowej oraz Dorota Peretiatkowicz i Katarzyna Krzywicka, które po latach spędzonych w korporacjach założyły firmę Socjolożki.pl.
Korpomowa nie ma być elegancka
Zaczynamy od języka, bo z nim jest najwięcej problemów - z jednej strony – tego używanego w pracy nie lubimy, wkurzają nas te wszystkie asapy, deadliny, in progresy a z drugiej z powodu różnic pokoleniowych nie rozumiemy się wzajemnie i często za nim nie nadążamy, co potwierdza raport „Nie mów do mnie asap!” na zlecenie firm rekrutacyjnych Rocket Jobs i Just Join In. Aż 87 proc. pracowników biurowych regularnie słyszy w miejscu pracy słowa lub sformułowania, które wywołują ich irytację. Najbardziej wkurzają nas anglicyzmy oraz ponaglenia i zbywające: „nie wiem", „nie pamiętam”. Co ciekawe wulgaryzmy przeszkadzają tylko 10 proc. ankietowanych. Dorota mówi: w pracy zdarza jej się „bluzgać straszliwie”. Tomasz dodaje, że osoby zbyt ugrzecznione bywają w zespole postrzegane jako nienaturalne.
Historia, która się dobrze starzeje
Jednak język, choć często budzi emocje, nie jest tylko kwestią stylu. Z jednej strony, wielu pracowników traktuje go jako barierę – aż 1/3 przyznaje, że zdarzyło im się poczuć zawstydzonymi, gdy nie rozumieli jakiegoś pojęcia. Z drugiej, niektórzy widzą w skrótowości i zwrotach zapożyczonych z angielskiego sposób na zwiększenie dynamiki i precyzji przekazu.
Tomasz Wilenski zauważa, że język „zwinny”, oparty na skrótach, lepiej odpowiada na tempo współczesnych projektów. Ale jednocześnie podkreśla wagę długofalowej odpowiedzialności za to, co piszemy. – Staram się, żeby moja historia w internecie dobrze się zestarzała. Jeśli ktoś za trzy lata trafi na moją wymianę komentarzy na Linkedinie, chciałbym, żeby nie było mi wstyd – mówi.
„Dear Asap”
Kolejnym problemem jest brak wspólnego kodu językowego w zespole, który często ma charakter pokoleniowy. Młodsze osoby – osłuchane z anglicyzmami, wychowane na komunikatorach – operują skrótami jak rodzimym językiem. Starsi pracownicy mogą czuć się wykluczeni, a w konsekwencji – mniej pewni siebie w sytuacjach zawodowych. I choć wielu z nich nie przyzna się do niewiedzy wprost, frustracja może narastać. Dorota Peretiatkowicz opowiada anegdotę: przez długi czas była przekonana, że „asap” to po prostu imię i pisałam w mailach „dear Asap”.
W tym kontekście warto przypomnieć zasadę, o której mówił Janusz Głowacki: unikaj pierwszych reakcji, bo są szczere. Choć może brzmieć ironicznie, dobrze oddaje emocjonalne tło językowych nieporozumień. W pracy, jak nigdzie indziej, słowo może stać się źródłem niechcianego konfliktu.
W środowisku korporacyjnym, w którym wszystko można zinterpretować jako sygnał – począwszy od godziny wysyłki, przez kolejność adresatów, aż po ton wiadomości – ważna bywa adekwatność reakcji i umiejętność czytania tzw. niepisanych znaków.
4
44 ratings
„Myślałam, że ASAP to imię” – mówi Dorota Peretiatkowicz w podcaście „zaTASKowani 2”. O tym, jak zmienia się język pracy i gdzie czyhają pułapki – także międzypokoleniowe – rozmawiamy w ósmym odcinku z Dorotą oraz jej drugą połową w duecie Socjolożki.pl, Katarzyną Krzywicką oraz Tomaszem Wileńskim, CEO iSlay_tech. To rozmowa o mailozie, milczeniu w odpowiedzi i przekleństwach, które czasem bywają bardziej zrozumiałe niż korpomowa.
Dziś rozmawiamy o zasadach etykiety w pracy związanej z językiem, ale żeby nie wyszedł z tego jeden z prostych poradników, które jak wiadomo w prawdziwej korporacji raczej nie działają, podejdziemy do tematu bardziej autorsko i selektywnie, w zacnym gronie –znawców tzw. pracowych szachów: Tomasz Wileński, prezes firmy analitycznej, iSlay_tech, który posiada ponad 20 letnie doświadczenie w branży internetowej oraz Dorota Peretiatkowicz i Katarzyna Krzywicka, które po latach spędzonych w korporacjach założyły firmę Socjolożki.pl.
Korpomowa nie ma być elegancka
Zaczynamy od języka, bo z nim jest najwięcej problemów - z jednej strony – tego używanego w pracy nie lubimy, wkurzają nas te wszystkie asapy, deadliny, in progresy a z drugiej z powodu różnic pokoleniowych nie rozumiemy się wzajemnie i często za nim nie nadążamy, co potwierdza raport „Nie mów do mnie asap!” na zlecenie firm rekrutacyjnych Rocket Jobs i Just Join In. Aż 87 proc. pracowników biurowych regularnie słyszy w miejscu pracy słowa lub sformułowania, które wywołują ich irytację. Najbardziej wkurzają nas anglicyzmy oraz ponaglenia i zbywające: „nie wiem", „nie pamiętam”. Co ciekawe wulgaryzmy przeszkadzają tylko 10 proc. ankietowanych. Dorota mówi: w pracy zdarza jej się „bluzgać straszliwie”. Tomasz dodaje, że osoby zbyt ugrzecznione bywają w zespole postrzegane jako nienaturalne.
Historia, która się dobrze starzeje
Jednak język, choć często budzi emocje, nie jest tylko kwestią stylu. Z jednej strony, wielu pracowników traktuje go jako barierę – aż 1/3 przyznaje, że zdarzyło im się poczuć zawstydzonymi, gdy nie rozumieli jakiegoś pojęcia. Z drugiej, niektórzy widzą w skrótowości i zwrotach zapożyczonych z angielskiego sposób na zwiększenie dynamiki i precyzji przekazu.
Tomasz Wilenski zauważa, że język „zwinny”, oparty na skrótach, lepiej odpowiada na tempo współczesnych projektów. Ale jednocześnie podkreśla wagę długofalowej odpowiedzialności za to, co piszemy. – Staram się, żeby moja historia w internecie dobrze się zestarzała. Jeśli ktoś za trzy lata trafi na moją wymianę komentarzy na Linkedinie, chciałbym, żeby nie było mi wstyd – mówi.
„Dear Asap”
Kolejnym problemem jest brak wspólnego kodu językowego w zespole, który często ma charakter pokoleniowy. Młodsze osoby – osłuchane z anglicyzmami, wychowane na komunikatorach – operują skrótami jak rodzimym językiem. Starsi pracownicy mogą czuć się wykluczeni, a w konsekwencji – mniej pewni siebie w sytuacjach zawodowych. I choć wielu z nich nie przyzna się do niewiedzy wprost, frustracja może narastać. Dorota Peretiatkowicz opowiada anegdotę: przez długi czas była przekonana, że „asap” to po prostu imię i pisałam w mailach „dear Asap”.
W tym kontekście warto przypomnieć zasadę, o której mówił Janusz Głowacki: unikaj pierwszych reakcji, bo są szczere. Choć może brzmieć ironicznie, dobrze oddaje emocjonalne tło językowych nieporozumień. W pracy, jak nigdzie indziej, słowo może stać się źródłem niechcianego konfliktu.
W środowisku korporacyjnym, w którym wszystko można zinterpretować jako sygnał – począwszy od godziny wysyłki, przez kolejność adresatów, aż po ton wiadomości – ważna bywa adekwatność reakcji i umiejętność czytania tzw. niepisanych znaków.
5 Listeners
46 Listeners
36 Listeners
25 Listeners
32 Listeners
8 Listeners
15 Listeners
2 Listeners
4 Listeners
7 Listeners
1 Listeners
9 Listeners
26 Listeners
3 Listeners