Choroba, która zbiera największe żniwo, a nikt o niej nie mówi na poważnie.
Otyłość jest w Polsce tematem tabu, ponad połowa dorosłych ma nadwagę lub otyłość, z drugiej strony nieustająco trwa dyskryminacja i piętnowanie tej choroby, bo nie uważa jej się za chorobę a jedynie za słabość do podjadania i wynik braku ruchu. Nie widzimy jako populacja problemu społecznego, oceniamy, mając jednocześnie wyparcie społeczne (minister Czarnek mówiący, że dziewczynki są grubsze i muszą więcej ćwiczyć).
Czynniki psychologiczne otyłości są pomijane, pokutuje przekonanie, że ktoś kto uczestniczy w psychoterapii albo terapii psychodietetycznej jest nienormalny, jest wariatem, sam sobie nie radzi. A leczenie otyłości, bo otyłość jak każdą chorobę trzeba leczyć, nie jest do zbicia przez sałatę i fikołki na materacu, tylko ciężką farmakologię albo nawet i chirurgię.
Niesłusznie i niesprawiedliwie dla chorujących na otyłość, szczególnie od dzieciństwa panuje błędne przekonanie, że aby schudnąć wystarczy mniej jeść i więcej się ruszać.
Wydaje nam się, że jak schudnę to raz na zawsze, życie wtedy będzie piękniejsze. Zupełnie pomijany jest temat nieuświadomionych wtórnych korzyści otyłości.
Umniejsza się też rolę czynników psychologicznych.